wtorek, 20 maja 2014

Nowe przyszło

Strasznie długo nic nie pisałam bo w ogóle nie mam czasu. Jestem bardzo zaangażowana w nowej pracy, ze starej mam jeszcze tematy do wykończenia no i w zakresie moich własnych spraw, które prowadzę dla znajomych, też się akurat trochę zagęściło. W zeszłym tygodniu tylko jeden wieczór miałam "wolny" - że nic nie musiałam pisać. Jak na złość padłam usypiając dzieci i obudziłam się o 23 :)

Weekend był okropny,  w sobotę musiałam napisać dwa spore pisma, w niedzielę od 12 do 17.30 siedziałam w biurze. Pracę kończyłam jeszcze w domu. A teraz, już drugi dzień, siedzę na dyżurze u klienta prawie 400 km od domu. Będę tu do jutra.

Także dzieje się. Dzieje się bardzo. Nowa praca jest wymagająca nie tylko pod względem ilości, ale też merytorycznie. Liczę na to, że jak wykończę kwestie ze starej pracy to zrobi się luźniej i nie będę musiała tak intensywnie pracować. Ale te dyżury z dala od domu niestety będę musiała odrabiać - co 2 tygodnie na 3 dni. Na razie taki układ ma trwać 3 miesiące, a później zobaczymy. Nie chcę tego kontynuować, bo to kompletnie rozwala nam system - Mysia musi być zawożona do p-kola przez tatę, który swoją pracę ma zupełnie po drugiej stronie miasta, odbierana przez babcię, a babcia często wyjeżdża no i wszystko się chrzani.

Jeśli zaś chodzi o atmosferę w pracy to jest (póki co) naprawdę fajnie. Nie czuję takiego stresu jak w poprzednim miejscu. Nie wiem czy wspominałam jak jechałam na pogrzeb ciotki kilka dni po rozpoczęciu tamtej pracy i cieszyłam się (jakkolwiek głupio by to nie brzmiało), że jadę na ten pogrzeb bo nie muszę być w pracy? Tutaj tak nie jest. Zdarzają się sytuacje bardzo stresujące, ale jest to spowodowane sprawami, którymi się zajmuję, a nie relacjami międzyludzkimi.

Dzieciaki ostatnio przechorowały ospę - najpierw Mysia, ale była zaszczepiona, więc przeszła tę ospę naprawdę delikatnie. Dokładnie dwa tygodnie później zachorował Pupu - no i tu już była większa masakra. Ale ogólnie nie było tragedii, Mały nie miał gorączki, tylko jedną noc zarwał z powodu swędzenia, co nie zmienia faktu, że był CAŁY obsypany. Na szczęście to już za nami!