środa, 27 lipca 2016

Nuda, nuda

Jest 17:08, siedzę w pracy z Pupiantym i czekam na jakieś dokumenty, które muszę odesłać dalej. Jeszcze z godzina takiego czekania. Nudzę się strasznie, nie wiem co robić. Cały internet do dyspozycji, a ja nie wiem dokąd pójść. Ileż można przeglądać gazetę.pl? Na FB też nikt niczego fajnego nie wrzuca... No i masz babo placek, akurat gdy mogłabym sobie bezkarnie posurfować, nie ma dokąd. W tej desperacji weszłam na pudelka.pl, ale nie byłam w stanie tego oglądać/czytać. Weszłam również na stronę rebellook.pl, którą lubi moja koleżanka, ale okazało się, że nie trawię tej cholernej nowomowy: "look", "event", "outfit", "stylizacja".

Pracować już mi się na dzisiaj nie chce, zresztą obawiam się, że nie miałabym jutro co robić. Szkoda, że nie mogę wreszcie zabrać się na działkę i zalogować w hamaku.

Może poczytam sobie Wasze blogi?

poniedziałek, 25 lipca 2016

Nie pisałam całkiem długo, bo właściwie nie ma o czym. Mieliśmy łącznie pięciu oglądaczy, przy czym jedni sprawiali wrażenie naprawdę zauroczonych naszym mieszkaniem, ale ostatecznie nic z tego nie wyszło. Ostatnio obniżyliśmy nawet cenę lecz nadal cisza. Tylko pośrednicy wydzwaniają jak szaleni, już mam ich serdecznie dość.

Od trzech tygodni mieszkamy na działce i dojeżdżamy do pracy. Nawet nie są takie straszne te dojazdy - 50 minut pod samą pracę, więc do przeżycia, tylko koszty eksploatacji samochodu masakrycznie wysokie i to jest największy minus. Drugi minus jest taki, że na działce nie mamy pralki i musimy wozić ciuchy do domu, prać, rozwieszać, zabierać. A jak trzeba po pracy jechać do domu i walczyć z praniem to czas powrotu na działkę jednak bardzo się wydłuża i ostatecznie lądujemy np. ok. 19 lub 20, no ale niecodziennie tak jest, więc nie ma co narzekać.

Działka działa na mnie do tego stopnia relaksująco, że stwierdziłam, iż nie ma co się za bardzo emocjonować sprzedażą mieszkania, bo przecież nie mamy noża na gardle, więc można czekać - co ma być to będzie. Jak się nie uda sprzedać mieszkania i kupić naszego wymarzonego domu to trudno. Nawet byłoby trochę szkoda pozbyć się działki, tam jest tak przecudnie. Przyszła mi nawet do głowy taka myśl, żeby zostać w mieszkaniu, a działkę porządnie wyremontować i zrobić sobie tak naprawdę super, ale z drugiej strony jak siedzę w bloku to czuję się trochę jak w klatce, nie można wyjść, chyba że na balkon lub plac zabaw :/ Mamy dylemat (znowu).