wtorek, 20 grudnia 2011

:))

Byłam wczoraj na usg genetycznym i póki co nie ma żadnych powodów do niepokoju!! Dzidziuś nie zdradza oznak jakichkolwiek nieprawidłowości. Przezierność karkowa 1,5 mm, kość nosowa jest, przepływy w zastawce trójdzielnej (czy jakoś tak) ok, jakieś naczynie krwionośne, od którego coś tam zależy, też jest w porządku, mózgowie, serduszko, żołądek, główka, rączki, nóżki i cała reszta nie wykazują odchyleń. Nie byłam u mojej lekarki prowadzącej tylko u doktora-guru od ultrasonografii. Za wizytę zapłaciłam 200 złotych, ale było warto, bo naprawdę przebadał Ludzika wzdłuż i wszerz na super sprzęcie, widziałam wszystko na monitorze LCD, zdecydowanie ten aparat do usg różnił się od tego, którym dysponuje moja lekarka (chociaz nie było to żadne 3D czy 4D). Na połówkowe też pójdę do tego lekarza, bo naprawdę wydaje się super rzetelny. Mam wrażenie, że na ogół usg genetyczne w 11-14 tc sprowadza się do badania tylko dwóch markerów - przezierności karkowej i kości nosowej, a ten lekarz zbadał Ludzika kompleksowo.

Uff... troszkę odetchnęłam z ulgą.

środa, 14 grudnia 2011

Martwię się...

Strasznie się martwię czy te wszystkie leki, które zażyłam w związku z męczącymi mnie chorobami, nie wpłyną niekorzystnie na Ludzika... Jak byłam na wizycie w 6 tc, pytałam o to co mogę na gardło (bo z nim najczęściej mam kłopoty) i powiedziała, że spokojnie Tantum Verde i tabletki do ssania chociaż ich nie poleca w ogóle gdyż powodują nawracanie infekcji (czy jakoś tak). Podczas aktualnej choroby farmaceutka (faktem jest, że nie zapytała, w którym trymestrze jestem) poleciła Stodal na kaszel - lek homeopatyczny. Kaszel miałam straszny więc brałam maksymalną dawkę. Oprócz tego Tantum Verde i kilka tabletek Sinupret (lek ziołowy, na forach dla ciężarnych powszechnie polecany jako w pełni bezpieczny) na zatoki, a sporadycznie krople do nosa dla małych dzieci. No i aktualnie antybiotyk. Teraz siedzę w necie i szukam, szukam, szukam. Zdania są podzielone - część osób potwierdza, że nawet w bardzo wczesnej ciąży brało specyfiki podobne do tych, które biorę (brałam) ja, a część z kolei wyraża kategoryczne opinie, że w pierwszym trymestrze nic nie wolno, dopiero później jest jakieś pole manewru. Zaraz zgłupieję od tego wszystkiego i zamartwię się do reszty!!! Moja lekarka w rozmowie telefonicznej była dość wyluzowana i mówiła, żebym się w ogóle nie martwiła bo wszystkie ostrzeżenia na ulotkach dotyczą długotrwałego stosowania w czasie ciąży, a jak się bierze sporadycznie to nic się nie stanie. Tylko czy psikanie Tantum Verde do gardła, dajmy na to przez 3 czy 4 dni 4 razy po 4 psiki to jest sporadycznie, czy już długotrwale? Zresztą tym Tantum się tak nie martwię, bo w ulotce jest napisane, że można je stosować w ciąży. Bardziej martwi mnie Stodal i ten cholerny antybiotyk. Niby Stodal to homeopatyk i wiele ciężarnych go stosowało nawet w pierwszych tygodniach ciąży, ale spotkałam się też z opinią, że nie jest zalecany na początku ciąży. Podobnie jak paracetamol, który też brałam na mój obezwładniający ból głowy...
Powiecie - trzeba było zacisnąć zęby i przetrwać nieodpowiedzialna babo! Tylko, że jak człowiek kaszle tak, że mało płuc nie wypluje, a łeb napieprza, że masz ochotę odkroić go żyletką, to bardziej racjonalna wydaje się inna argumentacja - że dopuszczenie do przedłużającej się infekcji i zaniechanie jej szybkiego zaleczenia może mieć dla malucha gorsze skutki niż te 3 dni zażywania leków.
No i jak rozwiązać taki dylemat?

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Walki z chorobą c.d.

Byłam dziś u laryngologa. Doszłam do wniosku, że z takim cholernym choróbskiem nie ma żartów, trzeba pójść do specjalisty. Być może Pani Laryngolog jest specjalistką od laryngologii, ale na pewno nie u ciężarnych. Na samym wstępie uprzedziłam ją, że łatwo nie będzie gdyż jestem w 11 tc. A ona się zafrasowała i bezradnie rozłożyła ręce. Nie da mi antybiotyku bo jestem ciężarna, nie da mi nic, bo jestem ciężarna. Mogę robić inhalacje z rumianku (robię, nie działają) i stosować krople do nosa ogólnodostępne (akurat krople do nosa ogólnodostępne w ciąży są raczej przeciwwskazane, grupa leków C). Już myślałam, że na zawsze straciłam 110 złotych i kawałek czasu, ale na szczęście Pani doktor wpadła na to by skonsultować temat z ginekologiem. Ginekolog zalecił antybiotyk Amoksiklav i Mucosolvan (ziołowy Sinupret, który nota bene stosuję od wczoraj, odradził) i to właśnie mi zapisała. Zadzwoniłam do mojej lekarki by jeszcze z nią przegadać temat i dostałam zielone światło na Amoksiklav 1000mg, Mucosolvan i doraźnie Sinupret oraz krople do nosa. Lekarka powiedziała, że treść ulotek opracowywana jest z założeniem długiego stosowania danego leku, więc jak sporadycznie psiknę sobie do nosa Otrivin dla małych dzieci to na pewno nic się nie stanie. No to git. Ale jak przeczytałam ulotkę od Mucosolvanu to opadły mnie wątpliwości, gdyż jak wół stoi tam, że jest przeciwwskazany w ciąży, a w szczeólności w I trymestrze. Dlaczego wiec on ten Mucosolvan, a nie Sinupret, co do którego w ulotce jest jedynie napisane, że należy zachowac ostrożność w czasie stosowania przez ciężarne, a w starej wersji ulotki bez ogródek było wręcz napisane, że można go stosować w ciąży??? Nie rozumiem...
Oczywiście w związku z tą przygodą opadły mnie również wątpliwości co do Stodalu oraz paracetamolu. Stodal polecono mi w aptece, jest homeopatyczny, ale zawiera alkohol więc należy zachować ostrożność i podawać po konsultacji z lekarzem. Myślę, że to wyłącznie asekuracja producenta gdyż stężenie alkoholu wynosi 1,70%, czyli pewnie mniej więcej tyle ile ma kefir. Nie uwierzę, że tak małe dawki mogą mieć jakikolwiek wpływ na ciążę i płód. Paracetamol - tak, ale raczej nie w I trymestrze, choć moja ginekolog mówiła, że mogę brać w razie gorączki. Brałam w I trymestrze paracetamol kilka razy, ot choćby przy okazji aktualnej choroby. Naprawdę rozumiem, że Ludzik nie lubi lekarstw, ale przedwczorajszy i wczorajszy ból głowy był paraliżujący. Musiałam COŚ wziąć. Zimne okłady na chore zatoki to raczej średni pomysł...
Moja lekowa frustracja wzrasta, czuję się zagubiona. Chciałam zrobić napar z szałwii, ale na opakowaniu jest napisane, że w ciąży nie wolno. Melisy - też raczej nie. Sok mailnowy ponoć wywołuje skurcze, więc out, czosnek - mój stary przyjaciel - wg niektórych jest niebezpieczny w ciąży gdyż może wywołać krwawienia, zatem czosnku, spadaj na drzewo! No i te krople do nosa... wydawałoby się, że gdzie nos, gdzie płód, ale podobno wpływ kropli na płód może być zgubny bo obkurczają śluzówkę (patrzcie, ja sądziłam, że tylko tę w nosie) i zaburzają gospodarkę między łożyskiem a dzieckiem. Na domiar złego co lekarz to inna opinia. Jedni sa bardziej wyluzowani, inni nie chcą nawet myśleć o ciężarnych zażywających leki.
Zatem drogie ciężarne! Jesli dopadnie Was jakaś poważniejsza infekcja to najlepiej iść i strzelić sobie w łeb. Bo leki są dla płodu niewskazane, ale infekcje również.

P.S. Nawiązując do komentarzy pod poprzednim postem - nie bierzecie tak zupełnie na serio tych moich utyskiwań na męża. Musicie wziąć poprawkę, że napieprza mi głowa w sposób nie do opisania, na dodatek jestem w ciąży i pewnie jakieś hormony szaleją, czy coś, więc drażliwość i zrzędzenie sięgają zenitu. Jasne, że mężuś mógłby być czasem bardziej zaangażowany, ale on też jest zmęczony, przepracowany i zdenerwowany. Zrozumcie chłopa! :)

P.P.S. Trzymajcie kciuki żeby antybiotyk mi pomógł, bo jak nie da rady to chyba naprawdę pójdę strzelić sobie w łeb. Mam niestety wrażenie, że zakażenie przechodzi mi na zęby, gdyż bolą mnie niesamowicie. Takiego ostrego zapalenia zatok jeszcze w życiu nie miałam, a już kilka przeszłam, w tym jedno z nieudaną punkcją ("Nie da się pani zrobić punkcji, pani ma jakieś dziwne kości, twarde jakieś takie... Ludzie nie mają takich kości"). A propos - cesarskie cięcie to przy mojej nieudanej punkcji była bułeczka z masłem, słowo!

niedziela, 11 grudnia 2011

Jestem chora

Mam zapalenie zatok. Okropne. Leżę w łóżku, w czapce na głowie i z termoforem przy twarzy. Czekam na męża, który pojechał kupić mi rumianek i szałwię (nie ma go od dwóch godzin...czy on zawsze najprostsze zakupy musi robić godzinami???) celem wykonania tzw. inhalacji. Mam szczerą ochotę odrąbać sobie łeb, bo boli mnie tak strasznie, że nie mogę wytrzymać. Najgorsze, kacowe bóle głowy nie mogą równać się z tym, co aktualnie przeżywam. Nie mogę brać leków, apap nie pomaga, sen też nie jest żadną obietnicą poprawy, bo budzę się z taki samym lub większym bólem jak zasypiałam. Na domiar złego Mysia ostatnio nabrała zwyczaju wybudzania się w środku nocy i zgłaszania żądań spania w naszym łóżku.
A robota czeka... poniedziałek przesiedzę jeszcze w domu, ale w dalsze dni tygodnia muszę być w sądach. Nie wiem jak to przeżyję i jak Ludzik się będzie miał po tym wszystkim. Pewne jest natomiast, że bez antybiotyku się nie obejdzie.
Kurwa, głowa mi za chwilę pęknie, przysięgam... Niech mi ktoś pomoże!!!!!!!!!!!!!!!
Byłam u lekarki we wtorek i Ludzik miał się wówczas dobrze. Zamachał do mnie rączką :) Ludziku! Trzymaj się, musimy jakoś dać radę!
Mysia całymi dniami rąbie bajki bo nie jestem w stanie się nią zająć. Mam poczucie winy, że ciągle siedzi przed kompem... a Tatuś jej się jakoś nie kwapi żeby dziecku lepiej czas zorganizować. O spacerze nie może być mowy, bo Młoda też chora.