poniedziałek, 2 grudnia 2013

Grudniowo...

Już grudzień, ech jak ten czas szybko leci! Od stycznia mam ruszyć z moją nową firmą, a jestem w lesie kompletnym. Trzeba pomalować jeden pokój w naszym lokalu, zorganizować meble (w tym część kupić), od dwóch tygodni mam napisać teksty na stronę www i zupełnie nie mam na to wszystko czasu. Myszkin ma urodziny w sobotę, więc muszę mu kupić prezent, w tym samym dniu jest kiermasz w p-kolu, zapisałam się na sprzątanie po kiermaszu, więc naprawdę nie wiem kiedy mam się zająć przyszłą robotą. Do sporządzenia biznesplanu nawet jeszcze nie usiadłam, a moja Mama, która udostępnia mi lokal, zażyczyła sobie takiego poglądowego biznesplanu.

Straszne to jest, że w tym codziennym pędzie naprawdę nie mam kiedy zająć się jakimikolwiek dodatkowymi sprawami. Czuję się jak chomik w takim kółeczku, w którym cały czas się kręci. Dodatkowo grudzień napawa mnie lękiem z finansowego punktu widzenia - spłata trzeciej raty zaległości w podatku vat, prezent na Myszkina 40 (40 to w końcu nie w kij dmuchał!) i prezenty dla kilku innych bliskich osób, które w grudniu obchodzą urodziny, no i Gwiazdka! Do obdarowania 10 osób. Później Sylwester, który my organizujemy. Jak to ogarnąć? Co roku robimy sobie listę prezentów, o których marzymy. Obdarowujący ma wówczas ułatwioną sytuację, bo ma z czego wybierać i nie musi kupować na siłę. Z powodu nienajłatwiejszej sytuacji finansowej, zainspirowana również artykułem, który przeczytałam w "Twoim Stylu", zaproponowałam naszej rodzinnej "paczce" by może w gronie dorosłych nie kupować każdy każdemu, tylko zrobić losowanie. Propozycja nie spotkała się z pozytywnym odzewem, a od szwagierki przeczytałam (bo to było mailem), że w gwiazdkowych prezentach chodzi o gest i pamięć, ale jeżeli chcę to oczywiście mogę wywalić wszystkie oszczędności na prezent dla jednej osoby bo przecież nikt się nie obrazi, nie będziemy się wszak rozliczać. Zrobiło mi się tak przykro, że aż łzy stanęły mi w oczach (chociaż byłam w pracy). Przecież zupełnie nie o to mi chodziło! Wiadomo jednak, że jeżeli na prezentowych listach wpisywane są konkretne podarki, to głupio kupować drobiazgi (jako wyraz tej świątecznej pamięci) za przysłowiowe 5 złotych. Była to luźna propozycja, a zostałam odebrana jak jakaś skąpa suka bez serca.

Chciałam też napisać o tym, że ostatnio męczyło mnie silne przeświadczenie, że jestem złą matką. W sensie, że moje własne dzieciaki momentami (ostatnio coraz częściej) okropnie mnie wkurzają i naprawdę marze o tym, żeby chociaż na weekend się ich pozbyć. Odkąd urodził się Mały (czyli 17 miesięcy temu) nie było takiej sytuacji żebym nie miała pod opieką dzieci lub jednego z nich. Jestem spragniona samotności. 

4 komentarze:

  1. nie rozumiem tej Twojej Szwagierki, my mamy dużą rodzinę (Skarb ma 3 siostry) i od kilku lat robimy losowanie i jest limit 20zł na prezent i zawsze jest miło, jest dużo śmiechu, no i to niezłe wyzwanie kupić coś oryginalnego. jakby było coś dla wszystkich to by pewnie same skarpetki i dezodoranty szły... ale wiesz, niektórzy są niereformowalni i zesrają się, że się postawią...
    PS. nie jesteś złą matką, ja nawet mam myśli, żeby zrobić sobie kalendarz do skreślania dni, do dnia kiedy oba gówniarze wybędą razem na obóz, a mamusia będzie rozkoszować się CISZĄ :-)))
    PS2. bardzo bardzo trzymam kciuki za biznes nowy!!! dasz radę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wy to jeszcze nic. Ja czasami szukam w necie przedszkola z internatem. Może jest gdzieś.....

      Usuń
  2. Weekend we dwoje dobrze by wam zrobił... :)
    Może (jeśli nie macie kasy na wyjazd) zostawcie dzieci rodzicom/teściom choć na jedną noc. Wy odetchniecie, a wasi rodzice jakoś to przeżyją ;)

    OdpowiedzUsuń