środa, 13 lipca 2011

wazz up....

Nie pisałam chyba z milion dni! Przez ten czas oczywiście mnóstwo rzeczy się wydarzyło. Przede wszystkim byliśmy na Open'erze (szału nie było, pogoda do chrzanu) no i rozpoczęliśmy remont i przebudowę. Wpływa to znacząco na nasze postrzeganie kolegi architekta, którego strasznie lubimy, ale który w kontaktach powiedzmy, służbowych,  nie spełnia naszych oczekiwań. Dopiero w zeszłym tygodniu złożyliśmy wreszcie wniosek o pozwolenie na budowę!!! Zamówienie na kuchnię nadal nie złożone, a czeka się 6 tygodni!!! Będziemy więc mieć niezłą rozpierduchę i to przez długi czas... To mniejsze mieszkanie powinno być gotowe pod koniec przyszłego tygodnia, wóczas prace przeniosą się do większego, ale nie wiadomo jak to się ułoży bo nie mając pozwolenia na budowę nie możemy wykuć otworu w ścianie i położyć płytek na korytarzu, a bez zakończenia wszelkich mokrych prac (w tym położenia płytek) facet od podłóg nie zacznie ich układania żeby nie dostały wilgoci. Jeżeli jakimś cudownym zrządzeniem losu uda się wydębić z urzędu pozwolenie na budowę w najbliższym czasie to i płytki i następnie podłogi oraz malowanie będzie można załatwić w miarę sprawnie. Ale kuchnia przyjdzie nie wcześniej niż we wrześniu! A podłogę w kuchni i tzw. fartuszek też będziemy kłaść na nowo, więc najpierw trzeba będzie usunąć starą kuchnię i położyć nowe płytki na podłodze, a później postawić tę starą kuchnię i czekać na nową. Po otrzymaniu nowej kuchni trzeba będzie zrobić nowy fartuszek więc znowu się nabrudzi, napyli itd.

Oczywiście chciałabym zrobić od razu wszystko na tip-top. Wyczaiłam mnóstwo fajowych gadżetów m.in. w sklepie internetowym bellemaison.pl i mam ochotę zrobić ogromne zakupy! A kredyt dostaliśmy o 10.000 mniejszy niż chcieliśmy więc z kasą nie będzie jakoś specjalnie luźno.

Na dodatek niania poszła na dwutygodniowy urlop, ja nie mam co zrobić z Zosią więc jakoś trzeba kombinować... A że panowie budowlańcy hałasują w tym małym mieszkaniu, nie ma mowy by z Zosią siedzieć w domu, bo ona panicznie boi się wiercenia i kucia w ścianach. 

Z innej beczki - moja mama powiadomiła mnie dziś, że zamierza zerwać zaręczyny bo, jak twierdzi, się boi. Hehehe.... ciekawe czego.... czyżby przypomniała sobie jakimi cechami wykazuje się jej partner? Nie skomentowałam tego, bo szkoda słów chyba. Pożyjemy, zobaczymy.

1 komentarz:

  1. Fajne rzeczy są w tym sklepie:) Mam nadzieję, że remont szybko poleci. My też czekamy na kredyt póżniej odbiór m i remont ruszy:).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń