poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Córeczka

Mam coraz większy problem z moją relacją z Mysią. Jestem dla niej zbyt surowa, ciągle ją opieprzam, czepiam się, zwracam uwagę, mało ma ode mnie dobroci, a o wiele za dużo upominania. Codziennie obiecuję sobie, że się opanuję, że coś z tym zrobię, ale nic z tego nie wychodzi. Mysia jest najwspanialszą dziewczynką na świecie, ale potrafi doprowadzić do białej gorączki. Moje oczekiwania wobec niej są chyba zbyt wygórowane. Może dlatego, że do około 4 roku życia ona była po prostu idealnym dzieckiem. A teraz bywa nadzwyczajnie upierdliwa, marudna i roszczeniowa. Ma kompletnego fioła na punkcie zakupów, ciągle oczekuje żeby jej coś kupować, obojętnie co, byle była do tego dołączona badziewna zabawka. Potrafi zrobić straszną aferę z powodu odmowy, poryczeć się w głos. Trudno ją zadowolić, bo zawsze, w każdej sytuacji znajdzie się coś, co jej się nie spodoba, a to z kolei sprawia, że człowiekowi odechciewa się organizować jej atrakcje. Ostatnio zaplanowaliśmy weekend pełen wycieczek, spotkań ze znajomymi, wyjazdów itd. Ona to uwielbia. Ale w sobotę rano, gdy dowiedziała się, że zanim pojedziemy do zoo, musimy jeszcze podjechać po tatę, który coś tam kombinował z samochodem, była kompletna załamka, niezadowolenie, zgrzytanie zębami. To nic, że zaraz miała odbyć wycieczkę do zoo, a w kolejce czekała moc dalszych atrakcji. Liczyło się tylko to, że jeszcze coś wcześniej musimy załatwić. Mnie to oczywiście doprowadza do szału.

Wieczną kością niezgody jest też porządek w pokoju, a raczej jego brak. Mysia ma olbrzymią skłonność do kolekcjonowania wszelkiego śmiecia i składowania go na tej niewielkiej powierzchni. Kategorycznie odmawia utylizacji swoich wiekopomnych dzieł plastycznych, które produkuje na kopy (czasem robię to po kryjomu), z olbrzymim zaangażowaniem zbiera sznurki, kawałki materiałów, papierki, kawałki plasteliny, kamienie, wosk, itp. które walają się później bez ładu i składu, nie wspominając już o cennych, plastikowych skarbach z jajek-niespodzianek i jogurtów z niespodzianką. Od półtora roku w pokoju stoi kartonowy domek, którego stan woła o pomstę do nieba. W tym domku powrzucane są koce, poduszki i mnóstwo najróżniejszego badziewia. Dzisiaj rano trafił mnie szlag, gdy Mysia, zamiast pościelić łóżko, rozłożyła się na nim w tej pościeli z zabawkami, szafa otwarta na oścież i z szafy powywlekane czapki świętego mikołaja, z domku wywleczony koc, po prostu masakra. Nie mogłam na to patrzeć. Stolik zawalony po sufit górami ledwo przejrzanych gazetek (bo w gazetkach chodzi o dołączone do nich gówniane zabaweczki, a nie o treść), gumkami i wykonanymi z nich bransoletkami, wszystkim. Nakrzyczałam na nią tak, że się popłakała. Było mi głupio okropnie, ale o porządku tłukę codziennie, a jeśli nie powiem 3 razy, że ma pościelić łóżko, to go nie pościeli. Pokój wygląda jak chlewik, a Mysia się tym wcale nie przejmuje - przeciwnie - wytwarza coraz więcej bałaganu. Jest jeszcze mała, wiem, ale znowu nie aż tak. Ma 6 lat, uważam, że to jest pora by nauczyła się dbać o porządek, a nie wrzucała wszystko na kupę.Dlatego nerwy mi puściły, ale nie chodzi o to, że się usprawiedliwiam. Nie powinny były mi puścić te nerwy.

Osobną sprawą są jej odzywki w moim kierunku w stylu "no dalej, uczesz mnie wreszcie!", "nie jadę do domu!", "no przecież już poszłam się ubierać!!!" itp. Postawa roszczeniowa, krzyki, żądania, a nie prośby. Dostaję białej gorączki. Z drugiej strony mam wrażenie i obawiam się, że ona po prostu odnosi się do mnie tak jak ja do niej.

Kolejnym zagadnieniem jest brak czasu spędzanego tak naprawdę razem. W ciągu tygodnia pracy jest tyle do zrobienia w domu, że nie starcza czasu na to by z dzieciakami porobić coś wspólnie. A oni tak się cieszą gdy się z nimi siedzi, buduje, czyta itd. Niezależnie od tego, tak zupełnie szczerze - po pracy miałabym  raczej ochotę zrobić coś dla siebie, poczytać książkę, przerzucić gazetę, tak rzadko mam na to czas, bo bardzo często muszę nadrabiać robotę w domu. Poza tym uważam, że skoro są we dwójkę to mają wszelkie warunki do tego by bawić się razem i nie smęcić, że się nudzą.

Co z tym zrobić, jak znaleźć w sobie cierpliwość, jak nie niszczyć tej relacji, z której byłam taka dumna, bo niestety, ale jestem przekonana, że to właśnie robię - moja córka przestanie być mi bliska, jak tak dalej pójdzie. Może dzisiaj pójdziemy na rower, na plac zabaw po pracy, jest taka ładna pogoda. I żeby nie krzyczeć na tę Mysię malutką. Coraz częściej widzę, że moje krzyki już nie robią na niej wrażenia, nie zwraca na to specjalnie uwagi, tylko pod nosem mruczy "nooo dooobra". Dlatego jak się dzisiaj popłakała, to pomyślałam sobie, że robię jej krzywdę, że poziom mojej w jej stronę agresji słownej, przekroczył wszelkie granice. Jak naprawić, to co już zepsułam?

2 komentarze:

  1. Nie zepsulas jeszcze niczego, zapewniam. Moja corka tez ma 6 lat i latwo nie jest, do tego ja wlasnie tez jestem surowa. Z zamiłowaniem do bałaganu u nas jest identycznie, to walka codzienna z mizernym skutkiem, nie mam na to jeszcze sposobu. Duzo bardzo nad soba pracuje, liczę w myslach do pięciu zanim cos powiem i naprawde trenuje bycie cierpliwa. Stety albo niestety odbijamy sie w naszych dzieciach jak w lustrze, słusznie zauważyłaś to, ze mala odzywa sie do Ciebie w takim tonie w jakim Ty do niej. Jak znajdziesz chwile to poczytaj o psychicznym rozwoju 6-latka, to ogromnie intensywny czas, duzo emocji i jesscze kiepska umiejetność radzenia sobie z nimi. Na cale szczescie u nas roszczeniowej postawy nie ma, tępie to jak moge, ale ksiezniczkowe fochy zdarzają sie prawie codziennie. Tak sobie czasami mysle, ze w wychowaniu dzieci to jest tak, ze im dalej w las tym wiecej drzew ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że z tym bałaganem to powinnaś wybrać jakiś dzień, ustalić z Mysią że robicie porządki, wysprzątać. Niech dostanie za to nagrodę. A później ustalić kary za bałagan. Najskuteczniejsza jest metoda - zabawki które nie są na swoim miejscu, idą do śmieci. Mysia nie jest za mała. Moja przyjaciółka używała dla swojej córki argumentu "nie będziesz przecież spała w takim bałaganie". Tak ją wyszkoliła że teraz Mała sama wieczorem wszystko odkłąda na miejsce mówiąc że w bałaganie spać nie będzie. Małymi kroczkami do przodu. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń