poniedziałek, 10 lipca 2017

Social media i inne (m.in. antykoncepcja)

Nie rozumiem fenomenu instagrama. Jestem naprawdę z innej epoki. Zupełnie nie mogę pojąć wrzucania do sieci swoich własnych zdjęć w różnych, dosyć intymnych czasem, sytuacjach. Właśnie widziałam (poprzez portal gazeta.pl) Małgorzatę Rozenek w gaciach i Edytę Górniak całującą się z facetem. One serio SAME wrzucają TAKIE zdjęcia??? Naprawdę dzisiaj wartość człowieka buduje przede wszystkim publiczne lansowanie się w gaciach?!?

Szczerze mówiąc mam torsje jak widzę na FB (bo na insta się nie udzielam) wrzutki z wegeżarciem, fitnessem, koktajlami z jarmużu i joggingiem. Tak samo jak wrzutki ze stylizacją paznokci, makijażem permanentnym, fryzjerami i ciuchami. Nachodzi mnie smutna, bardzo smutna refleksja i obawa dokąd zmierza ten świat...

Tymczasem popijam sobie wino zagryzając serem pleśniowym o godzinie 22.48 oraz ciesząc się (chciałoby się powiedzieć - jak dziecko - ale to nie byłoby adekwatne :), że test ciążowy, który dzisiaj wykonałam, okazał się negatywny ;)

Był konkretny strach, ale też pogodzenie się z ewentualnym losem, który miał nadejść. Jednak nie nadszedł. To niechybny znak, że trzeba w końcu ogarnąć antykoncepcję i że bzykanie nawet jeden raz w miesiącu również stanowczo jej wymaga. Tytułem wytłumaczenia - mój lekarz stwierdził, że ze względu na wiek i ryzyko choroby zakrzepowej nie powinnam stosować tabletek i zaczął mi wciskać Mirenę, za którą kasuje 1.500 złotych. 1.500 to nie 5 złotych, więc postanowiłam zrobić research i okazało się, że nie dla wszystkich jest to aż taka super metoda. A wywalić 1.500 po to żeby wyjmować wkładkę po miesiącu? Nieeee, ja nie z tych. Ostatecznie stanęło więc na niczym. No ale muszę coś z tym wreszcie zrobić, co nie zmienia faktu, że uważam, iż pobieranie 1.500 złotych za wkładkę, która kosztuje niespełna 600 złotych w aptekach internetowych (zapewne ceny dla lekarzy są jeszcze niższe) i jej założenie, nie jest do końca fair. Tzn. jest to ok, jeżeli pacjentka nie ma z tym problemu, ale mój lekarz niejako postawił mnie pod ścianą - wypisał receptę na tabletki na pół roku i dał do zrozumienia, że po tym okresie MUSZĘ założyć Mirenę bo zagrożenie, które rzekomo stwarzają tabletki, jest już zbyt wysokie w moim wieku. Nie dał żadnej alternatywy - albo zakładam Mirenę płacąc mu pewnie z 1000 złotych za jej założenie albo - no właśnie... ciekawe co?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz