poniedziałek, 16 stycznia 2012

Mam 32!

32 lata. To mój nowy wiek :) Od soboty dokładnie. Zaprosiłam sporo gości, którzy bawili się tak świetnie, że wyszli od nas w okolicach 5 nad ranem. Ja już wówczas od mniej więcej dwóch godzin spałam.

Niestety Mysia, która spędziła noc z soboty na niedzielę u babci, nabawiła się znowu problemów z pęcherzem. Na razie jest spokój, był jeden incydent z płaczem przy siusianiu i posikiwaniem, ale babcia zadziałała rumiankiem, a ja korą dębu i sytuacja wydaje się opanowana. Ciekawe na jak długo... Wystarczyło, że trochę się podziębiła (ma też katar) i od razu kłopot z siusianiem powrócił. Nie dawałam furaginy, bo skoro po przemyciu rumiankiem się unormowało to nie będę dzieciaka faszerować lekami, ale w czwartek idziemy na usg brzuszka no i badanie moczu znowu trzeba będzie powtórzyć (ostatnie było idealne). Ech... Oprócz tego skarżyła się przez chwilę, że buzia ją swędzi, bez przerwy się oblizuje, aż skórę wokół ust całą ma pokancerowaną i że języczek ją boli... Już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Tydzień i 2 dni chodziła do przedszkola w Nowym Roku będąc względnie zdrowa. Dzisiaj też ją posłałam, ale uczuliłam przedszkolankę, że jeżeli cokolwiek będzie się działo natychmiast ma dać znać, to przyjdę i zabiorę Młodą do domu. Oby było dobrze... Oczywiście nebulizator ponownie poszedł w ruch i bardzo liczę, że pomoże na ten (lekki jak na razie) katar i że nie rozwinie się z tego jakaś większa infekcja.

Moja Mama znów od kilku dni jest w nastroju pouczająco-indagującym. Wydzwania i żąda informacji czy podpisałam jakieś kwity, czy dowiedziałam się o coś tam, a skoro się nie dowiedziałam to mam tam zadzwonić i się dowiedzieć bo przecież to jest w moim interesie i przecież ona nie będzie się zajmować moimi sprawami itd. Mam tego serdecznie dość... Naprawdę!!! Mam miliard spraw na głowie- praca, ubezpieczenie samochodu (zrobić research i podjąć decyzję co do ubezpieczyciela), przegląd techniczny samochodu, moja wizyta u lekarza, wizyta u lekarza Mysi (dodzwonić się wreszcie do lekarki i umówić), usg mysiowego brzuszka, VAT-R wysłać do urzędu skarbowego itd. Naprawdę mam co robić i naprawdę nie mam ochoty wysłuchiwać narzekania Matki, że czegoś tam jeszcze nie dopilnowałam. Wrrrr....

2 komentarze: