poniedziałek, 17 września 2012

Fakty i liczby

Dwa i pół miesiąca po porodzie ważę 1 kg mniej niż przed ciążą (czyli 56 kg) i bez problemu zakładam najmniejsze dżinsy jakie posiadam. Brzuch mi nie odstaje, ale gdy siedzę, przypomina on swoim wyglądem brzuch starej kobiety - jest kompletnie pomarszczony i sflaczały. Pępek zaś wygląda jakby mi tam jakiś granat wybuchł. Kostium dwuczęściowy raczej odpada na zawsze. Ale mam to gdzieś tak naprawdę. Spłaszczył mi się tyłek zupełnie co odkryłam dziś ze smutkiem, gdyż tyłek to akurat był jeden z nie tak znowu licznych naprawdę udanych moich atrybutów.

Od mniej więcej miesiąca jestem na ścisłej diecie beznabiałowej. Da się żyć, chociaż czując zapach pizzy na klatce schodowej miałam potężny ślinotok. Chłopcu mimo tej diety nadal ulewa, ale już nie tak strasznie i właściwie tylko bezpośrednio po jedzeniu. Zaczął słabo przybierać, przez ostatnie 3 tygodnie tylko 340g. Waży aktualnie 5.600. Mysia w jego wieku ważyła sporo ponad 6 kg.

Wczoraj miała miejsce pierwsza poważna awantura z Mysią od czasu przyjścia na świat Chłopca. Ona czasami popada w jakąś dziwaczną histerię gdy czegoś nie potrafi zrobić - zamiast normalnie powiedzieć i poprosić o pomoc wydziera się wydając jakieś niezrozumiałe pokrzykiwania. No i właśnie wczoraj wydarzyła się taka sytuacja. Siedziała na podłodze i wściekła darła się wskazując na zabawkę. Gdy pytałam o co chodzi wydawała te swoje dziwne dźwięki, więc po prostu sobie poszłam, a ona w ryk. Przysiadłam koło Chłopca, który leżał w leżaczku i zagadnęłam do niego "Widzisz, Twoja siostra, tak jak Ty, też czasem nie umie mówić", a ona na to wzięła zamach i świsnęła paskiem (do którego przywiązany był pluszowy piesek) prosto w Chłopca. Celowała we mnie. Na szczęście nie trafiła w jego buzię tylko w nóżki, ale on i tak wybuchnął płaczem. "Uderzyłaś go" - powiedziałam, a ona wzięła kolejny zamach. Jezu... jak się wściekłam! Wzięłam ją za rękę i próbowałam zaciągnąć do pokoju, ale Mysia rzuciła się z rykiem na ziemię i zaczęła odstawiać jeszcze większą histerię. Po szarpaninie Myszkin wyprowadził ją do pokoju i kazał przemyśleć to co właśnie uczyniła. Po krótkiej chwili poszłam do niej celem odbycia rozmowy. Popłakałam się w jej trakcie (wiem, nie powinnam była, ale nie mogłam się powstrzymać!!), bo naprawdę byłam do cna rozczarowana jej zachowaniem. Nigdy bym się tego nie spodziewała. Morał z tej smutnej historii jest natomiast taki, że pod żadnym pozorem nie należy tracić z pola widzenia faktu, że Mysia jest na razie tylko trzyipółlatką, więc nie należy ufać w jej racjonalność i trzeba liczyć się z tym, że różne durne pomysły i kompletnie nieprzemyślane zachowania mogą się jej zdarzać. Echhh...

Idąc zaś tropem, które wyznaczyły, jak się okazało, niemal wszystkie moje koleżanki, postanowiłam po raz pierwszy w życiu skorzystać z pomocy pani do sprzątania. Do tej pory wydawało mi się to niepotrzebnym wydatkiem, ale mieszkanie jest spore, prawie 100m więc jest co sprzątać, a teraz jak Chłopcu jest taki absorbujący, to zwyczajnie nie mam siły jeszcze przejmować się tymi sprawami. Natomiast przebywając niemal cały dzień w domu naprawdę CHCĘ żeby było ono idealnie czyste. Pani przyszła w miniony piątek. Pochodzi z Ukrainy, słyszałam same superlatywy na temat sprzątających Ukrainek, więc byłam przekonana, że organizując sobie tę Panią złapałam za nogi samego Boga. Od razu spytałam czy może przychodzić co tydzień, a Pani potwierdziła, że jak najbardziej. Początkowo wydawało mi się, że Pani jest super otwarta i sympatyczna, ale po przemyśleniu doszłam do wniosku, że w sumie przyjechała sprzątać, a nie urządzać sobie pogaduchy ze mną, moją mamą (która akurat w czasie jej pobytu przyszła wyjść na spacer z Małym), a następnie moim mężem. Byłam gotowa zapłacić 70 złotych za takie ogólne posprzątanie - czyli łazienki, podłogi, kurze, prosiłam by szczególną uwagę zwróciła na szyby zamontowane w kuchni na ścianach. Powiedziałam, że mam dziś dla niej 70 złotych i niech zrobi za to tyle, ile może. Nie oczekiwałam mycia kafelek, lamp, drzwi, okien itd. Pani po ok. 3 godzinach sprzątania (przeplatanego licznymi pogaduszkami) powiedziała, że ona kasuje 10 złotych za godzinę, a tu jej zejdzie pewnie z 8 godzin. Dobrze, że przyjechała mama, więc miałam od kogo pożyczyć kasę. Całe to sprzątanie to był kompletny chaos, na korytarzu porozstawiane środki czystości, odkurzacz, szmaty i co tylko. Wkurzało mnie to. Ale bardziej wkurzył mnie efekt końcowy - Pani twierdziła, że zrobiła też drzwi i kafelki w ciągu tych 8 godzin, które u mnie spędziła. Natomiast ja widzę, że nawet jeśli faktycznie, to wyjątkowo pobieżnie. Regał u Mysi w pokoju został nietknięty o czym niezbicie świadczyła warstewka kurzu na półkach. Podobnie drewniane wezgłowie mojego łóżka w sypialni. A szyby w kuchni, te na których tak mi zależało, zostały tylko przejechane szmatą co spowodowało rozmazanie tłuszczu, nie zaś jego usunięcie. Ogólne wrażenie rzeczywiście było dobre, ale diabeł tkwi przecież w szczegółach. No i chyba muszę szukać dalej pani do pomocy w sprzątaniu....

11 komentarzy:

  1. czasami mam wrażenie, że jakaś telepatia między nami działa... ja dzisiaj miałam akcję z Zu... co prawda nie taką jak u Was, ale Mała ni z tego ni z owego "obraziła się" na mnie (zabroniłam jej słodyczka przed kolacją) poszła do swojego pokoju, położyła się w łóżku i zaczęła WYĆ... już dawno takiego czegoś nie doświadczyłam... pomogło na szczęście przeczekanie, ale też beczeć mi się chciało potem podczas "gadki umoralniającej"

    a jeśli chodzi o panią od sprzątania to ja też się kiedyś skusiłam - mój Skarb jest bardzo temu przeciwny, ale wtedy leżał połamany po wypadku i nie miał nic do gadania, a ja ledwo żyłam. pani (Polka) przyszła dwa razy, za każdym razem była około 5h, zainkasowała 100zł i wysprzątała mi kuchnię i łazienkę na total błysk (wszystkie szafki w środku i na zewnątrz i kafelki wszystko!) oraz machnęła jeszcze moje 6 okien. pani była od znajomej z polecenia, więc wiedziałam, że dobrze sprząta, nie wiem czy ta Twoja to była juz przez kogoś "przetestowana"?

    pozdrawiam Cię dzielna matko Chłopca :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja pani nie była przetestowana. Numer do niej dostałam od pani, która sprząta u mojej mamy, ale bez szczególnego polecenia. Więcej się z ta panią nie spotkam, bo oprócz tego, że posprzątała niedokładnie, zostawiła po sobie chaos, to jeszcze zaadaptowała na szmatę mysiowy ręcznik do raczek!

      Usuń
  2. a to mala sobie naskrobala hihi
    pewnie jest po prostu zazdrosna, o braciszka o Ciebie, stad te jej reakcje. ponadto, to taki wiek i jeszcze pewnie wiele razy Cie zaskoczy.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona takie akcje miewała jeszcze zanim Chłopcu się urodził. Wygląda to tak jakby nie radziła sobie z poczuciem porażki, gdy nie umie czegoś sama zrobić, bo to na ogół w taki sytuacjach się zdarza. Wtedy wyzwala się w niej wściekłość i niekontrolowana agresja.

      Usuń
  3. ach i pani sprzataczka, ja bym chyba jej nie zaplacila dopoty dopoki by nie bylo zrobione jak trzeba. placisz to wymagasz, a jak sie nie podoba, to niech idzie gdzie indziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam się z nią wykłócać (wiem, frajerka ze mnie) no i chciałam żeby już sobie wreszcie poszła, bo siedziała 8 godzin, a w międzyczasie przyszli do nas znajomi, więc sytuacja naprawdę zrobiła się niezręczna.

      Usuń
  4. Trudno będzie znaleźć kogoś kto wykona pracę tak jakbyśmy tego chciały. Bo prawda jest taka że nikt nie zrobi tego tak jak my same ;)
    Może poproś o pomoc mamę by zajęła się maluchami raz w tygodniu przez kilka godzin a ty sama powoli będziesz sobie radziła z porządkami.
    Albo niech Myszkin zajmie się dzieciaczkami a Wy z mamą zajmiecie się porządkami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe... już widzę jak mama pomaga mi w porządkach! W grę wchodzi raczej opcja, że stopniowo, tak jak do tej pory, będę ogarniać mieszkanie, na zasadzie: poniedziałek - odkurzanie, wtorek - mycie podłóg, środa - kurze u Mysi i w sypialni, czwartek kurze w "gabinecie" i dużym pokoju, piątek - kuchnia, no i sobota - łazienki. Myszkin już obiecał, że doszoruje do czysta szkło, które mamy zamontowane na ścianach w kuchni. On będzie też dbał o czystość w łazienkach.

      Usuń
  5. Ech, u nas też Młody ostatnio dziwnie się zachowuje, niby nie zazdrosny, ale chyba jednak...
    A pomysł ze sprzątaniem nie jest głupi, byle tylko znaleźć kogoś sensownego.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bo niestety zasada jest jedna , nie wolno ignorować starszego dziecka. najlepsze by było całkowicie ignorować chłopca ale w tym wypadku to jest niemożliwe bo niezły skurczybyk z niego.ale tu bardziej potrzeba psychologi. U nas to było tak że nigdy nie mówiliśmy : poczekaj bo muszę przewinąć bandytę, odejdź bo widzisz co robię albo teraz muszę nakarmić itp. Bardziej to było w formie np. wiesz co chyba przewiniemy go bo śmierdzi i nie możemy się bawić albo, damy mu jeść co? bo chyba mu w brzuszku burczy.albo jak coś robiła to mówiłam jej: przysuniemy tu bujaczek z bandytą co? będzie się patrzył jak fajnie rysujesz . To bardziej wychodziło że do Ona pozwalała na to wszystko i przez to czoła się ważna że decyduje od takich sprawach. Efektem jest że oni naprawdę się kochają mimo że się biją o zabawki ale masiusinka strasznie się nim opiekuje. No nie wiem ale tak mi się wydaje. Oczywiście nie wolno nigdy przenigdy mówić dziecku że teraz jest starszą siostra więc musi się opiekować braciszkiem itp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ignoruję Mysi, ale pewnych zasad muszę jej nauczyć, np. tej, że jak usypiam Młodego to muszę z nim być sam na sam, bo inaczej nie ma mowy by zasnął. Wygląda na to, że ona to akceptuje i rozumie. A przy pozostałych czynnościach, które wykonuję przy Chłopcu Mysia chętnie mi towarzyszy. Natomiast w czasie gdy ma jeden ze swoich napadów furii najlepiej ją zostawić jeśli samemu nie chce się dostać szału, bo wtedy po prostu nie sposób do niej jakkolwiek dotrzeć. Trzeba przeczkać i koniec. Nie wyobrażam sobie też by ignorować Chłopca i to nawet wówczas gdyby był grzeczny jak anioł. Trzeba jakoś obdarzyć uwagą i zainteresowaniem oboje no i znaleźć złoty środek.

      Usuń