poniedziałek, 24 września 2012

Ku pokrzepieniu serc

Droga Ginger,

postanowiłam do Ciebie skierować swój dzisiejszy wywód, gdyż jako przyszła matka zdajesz się być lekko zestresowana lekturą mojego bloga :) Chciałam Cię pocieszyć, że mam wrażenie, iż dzieci, które kumulują w sobie tyle kłopotliwych dla rodziców cech (problemy z brzuszkiem, nocne pobudki po sto razy, skłonność do płaczu przez większą część czasu, brak akceptacji smoczków itd.) nie zdarzają się chyba aż tak często. Może być również tak, że Twoje dziecię okaże się egzemplarzem promocyjnym i będzie jak anioł - kompletnie bezproblemowe. Tego Ci życzę. Gdyby jednak okazało się, że nie udało Ci się skorzystać z promocji, to mimo wszystko nie należy tracić nadziei, bo w końcu kiedyś na pewno będzie lepiej :))) Widzisz, nawet ja mam czas na poczytanie prasy, comiesięczną wizytę u fryzjera (dla mnie comiesięczna wizyta u fryzjera to absolutna świętość, chyba nie przeżyłabym z zaniedbaną fryzurą, mam na tym punkcie totalnego bzika), codzienny makijaż oraz zabiegi pielęgnacyjne (domowe oczywiście). Szczerze mówiąc nie chce mi się wierzyć, że istnieją takie dzieci, które uniemożliwiają matkom swym wzięcie prysznica i ubranie się.

Prowadzę względnie normalne życie kobiety na urlopie macierzyńskim - piorę, sprzątam, przygotowuję posiłki, a jeszcze staram się zadbać o siebie, więc sama widzisz, że nie taki diabeł straszny jak go malują ;) Oczywiście, że wieczorami na ogół padam na pysk, ale jednak mam jeszcze siły by skrobnąć kilka słów od czasu do czasu, a nawet obejrzeć z mężem odcinek "Breaking Bad".

Zatem głowa do góry, będzie super!! A nawet jeśli nie będzie super od razu i zawsze to zapewniam Cię, że bezzębny uśmiech Twojego dziecka będzie posiadał taką moc, że wynagrodzi Ci zmęczenie i wszelkie złe nastroje. No a później to już sama się przekonasz :) Wszystkiego dobrego!!!

6 komentarzy:

  1. Czuję się wyróżniona dedykacją całego postu tylko dla mnie ;)
    Prawda jest taka, że ostatnio rzeczywiście zaczytuję się w blogach gdzie świeżo upieczone mamy piszą jak zmieniło się ich życie. A sama wiesz najlepiej że nie zawsze jest optymistycznie ;)
    Trochę to wszystko przeraża, zwłaszcza przez zawiłość mojej sytuacji, ale zgadzam się z Tobą w 100% uśmiech syna wszystko mi wynagrodzi :))
    PS Zaprosiła bym Cię do mnie, ale nie widzę tu namiarów na Ciebie więc nie bardzo mam jak podesłać zaproszenie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja się dołączę, jako matka absorbującej dwójcy - nigdy nie wyszłam z domu z nieumytymi włosami i nieumalowana. Piorę, sprzątam, czytam, spaceruję, gotuję i nie jest źle. Najgorsze pierwsze tygodnie, ale one szybko mijają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. a potem za ok rok będzie się mówić " a pamiętasz jak się urodził i płakała non stop hehehe"

    OdpowiedzUsuń
  4. pierwsze co przyszło mi do głowy po przeczytaniu tego posta to "Amen" ale widzę, że nie mnie pierwszej :D
    Faktycznie te pierwsze najcięższe tygodnie szybko mijają a później narzekamy, że te dzieci "tak szybko rosną i szkoda, że nie mogą zostać takimi niemowlaczkami na dłużej" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. brak makijażu można wybaczyć,mokrą na cyckach koszulkę też...ale nigdy wyciągnięte dresy i przenigdy nie umyte włosy.dopóki maluch nie zacznie chodzić korzystaj z czytania,oglądania,malowania czy czego tam jeszcze.ja przy swojej 2latce poczytać mogę jedynie siedząc na toalecie i na brudowniku zamiast brudów leży stos książek/niekoniecznie o pielęgnacji i wychowaniu potomka/

    OdpowiedzUsuń