niedziela, 2 grudnia 2012

Dziwne spotkania

Moja mama spotkała niedawno rodziców mojego byłego chłopaka Marcina. W Lidlu :)
Marcin był moją (a ja jego) pierwszą, wielką miłością, rozstaliśmy się z mojej inicjatywy, w dość dramatycznych okolicznościach prawie 10 lat temu. Przez jakiś czas utrzymywaliśmy "przyjacielskie" kontakty by w roku 2005 definitywnie zerwać znajomość raz na zawsze. Przez lata dręczyło mnie okropne poczucie winy (nadal czasem dręczy). Milion razy, wyjąc w duchu w niebogłosy, zadawałam sobie pytanie dlaczego to wszystko zepsułam. Marcin wciąż jeszcze często śni mi się po nocach. Myślę, że gdzieś tam w podświadomości, nie "przepracowałam" tego tematu. Nie ma co ukrywać - mimo tych 10 lat, które minęły odkąd przestaliśmy być parą, myśl o nim wciąż budzi we mnie emocje. Pewnie niezbyt to zdrowe, ale cóż mogę poradzić...

Swoją drogą to niesamowite, że byliśmy ze sobą niespełna 4 lata, a tak strasznie ten związek był dla mnie ważny, że mimo upływu 10 lat od naszego rozstania ciągle gdzieś głęboko tkwi on w moim sercu (używając języka z dziewczęcych powieści ;). Spotkaliśmy się 3 lata temu w pociągu, w Warsie. Ach, cóż to było za spotkanie - on udawał, że mnie nie zauważył i sam pewnie marzył o tym by stać się niewidzialny. Był zarumieniony ze zdenerwowania. Ale mnie wydało się głupie by udawać, że się nie znamy i odejść bez słowa więc go zagadnęłam i tak sobie razem jechaliśmy przez następne dwie godziny. Było miło, tzn. rozmowa toczyła się wartko, wymienialiśmy się informacjami o dawnych znajomych, którzy po naszym rozstaniu przestali być wspólni i gadaliśmy na takie ogólne tematy.

Wracając zaś do maminego spotkania w Lidu, oczywiście przemaglowałam ją dokładnie na okoliczność tego co ona powiedziała na mój temat i czego dowiedziała się o Marcinie. Otóż mama powiedziała mym niedoszłym teściom, że mam dwójkę dzieci bo niedawno urodziłam chłopca i że jest ze mnie zadowolona bo jestem poukładana i od stycznia wracam do pracy (szkoda, że nie przemyciła między wierszami informacji, iż po porodzie wyglądam szczupło i atrakcyjnie ;))))))))))))).  Na co mama Marcina stwierdziła, że mam śliczną córeczkę gdyż widziała ją na zdjęciach (czyżby poprzez portal społecznościowy nasza-klasa, gdzie kuzynka Marcina była wśród moich znajomych?). I że oni też są z Marcina zadowoleni, lecz niestety nie sprawił im póki co wnuków, nie ożenił się, a nawet aktualnie nie ma dziewczyny.

No i teraz, wiem, że to głupie, w mojej głowie powstała myśl, że to przeze mnie nie ułożył sobie życia! Cóż za pycha i wysokie mniemanie o sobie - pewnie pomyślicie. Chyba jednak tak bywa, że kobiety dość często mają tendencję by wyobrażać sobie nie wiadomo co i sądzić, iż żyją na wieki w pamięci swoich byłych i jeszcze na dodatek są pozytywnie wspominane. A przecież Marcin nie ma wielu powodów by o mnie ciepło myśleć (chociaż nasz związek był przepiękny - to nie ulega wątpliwości). Tak naprawdę, pewnie na co dzień obchodzę go tyle, co zeszłoroczny śnieg, a gdy już się na mnie natknie, woli udawać niewidzialnego, więc chyba powinnam przestać się emocjonować tym, że mama spotkała jego rodziców w Lidlu.

3 komentarze:

  1. Wpadłaś jak śliwka w kompot :)
    Nie ma czym się przejmować, jesteście dorośli, i to, że Twojemu ex się na razie nie ułożyło to nie oznacza końca świata. Zapewne poważniejsze masz zmartwienia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale Ciebie rozumiem, Twoje myslenie jezeli chodzi o Jego samotnosc po az 10 latach od rozstania.
    Tez mam takiego "Marcina"w mojej glowie- mialam chyba- tylko,ze moj "Marcin"ma zone i coreczke ktora nazwal moim imieniem i pare lat jak dorwal do mnie numer telefonu to bez ogrodek zadzwonil i powiedzial...ze rodzine ma na codzien a mnie w nocy, we snach ...
    Zmienilam numer telefonu...ten rozdzial dawno dla mnie zamkniety jest.

    Trzymaj sie...a Marcin to wiesz, widocznie chyba Mu sie nie szczesci w relacjach z kobietami :)

    XXXX

    OdpowiedzUsuń
  3. Trudno tak po prostu zapomnieć o przeszłości. Nie da się wymazać wspólnych lat razem. Poza tym czas goi rany i coraz mniej pamięta się o tym co było złe i zostają tylko te piękne i ciepłe wspomnienia... Niestety...

    OdpowiedzUsuń