czwartek, 27 grudnia 2012

Macierzyństwo rujnuje mi pożycie małżeńskie - taka jest smutna prawda. Chłopcu sprawia, że jestem tak wyczerpana psychicznie i fizycznie, że nie mam w ogóle głowy by myśleć o bzykaniu w kategoriach czegoś, co powinno stanowić stały element małżeństwa. Pewnie karmienie piersią również sprawia, że moje libido wynosi aktualnie minus 100. Od urodzenia Chłopca bzykaliśmy się dosłownie kilka razy. Ja w ogóle nie odczuwam takiej potrzeby, z mojego punktu widzenia byłoby super gdyby ta sfera życia mogła nagle w cudowny sposób przestać istnieć. Jednak mam męża, który, co oczywiste, nie podziela tych zapatrywań. Nie ma afer, dramatu, płaczu i zgrzytania zębami, Myszkin sprawia wrażenie jakby cierpliwie czekał aż mi się odmieni albo... jakby opanowała go rezygnacja.  Kilka razy napomykał, że nie powinno tak długo to trwać, ale wygląda jakby póki co pogodził się z sytuacją. Chyba sam widzi, że naprawdę ciężko o bzykanie, gdy Chłopcu budzi się w sposób całkowicie nieprzewidywalny.

Tak czy inaczej smutno mi, bo to wszystko jeszcze bardziej rozluźnia i tak już przecież nadszarpnięte więzy małżeńskie. To, co było tylko nasze, takie intymne, po prostu przestało istnieć. Wiem, że to bardzo źle, ale nie wiem jak temu zaradzić.

8 komentarzy:

  1. hmmm, mój by się nie pogodził raczej... ;-)
    a ostatnio Skarb stwierdził, że nie pomyślał, że na "starość" mu przyjdzie odbywać stosunek przerywany i to po 2-3 razy, bo Młody też się budzi w nieodpowiednich momentach...

    ps. kurcze nie wiem jak, ale jakoś temu zaradzić chyba trzeba, bzykanko to fajna rzecz... może jak Chłopcu nieco podrośnie to go zostawisz z nianią na wieczór i się gdzieś wymkniecie? choćby do samochodu? garażu? przymierzalni w sklepie? masz windę może? ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam windy ani garażu, ale mam piwnicę! Seks pośród zakurzonych gratów mógłby być ciekawym przeżyciem :) Wczoraj się udało, tzn. mężu się udało, bo ja, nawet jak już przychodzi co do czego, nie mogę się wyluzować i w sumie nie mam nic przeciwko temu by jak najszybciej zakończyć całą te zabawę. No i konsekwentnie do tego dążę.

      Usuń
  2. Witaj w klubie..My od porodu mamy osobne sypialnie, osobne lozka .. tez jestem tak zjebana,ze jedyne co marze to polozyc sie i spac i by nikt mnie nie dotykal. Wieczor wyglada tak,ze maz sie zbiera do siebie , daje buziaka i mowimy sobie spij smacznie...rano znowu sie widzimy... czuwania naprzemienne przy glodomorze , ktoremu wlasnie apetyt rosnie w nocy :)

    Kiedys bedzie chyba lepiej co?
    XXX

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też śpimy osobno bo ja, mimo że Chłopcu zasypia już w łóżeczku (które stoi w mojej/naszej sypialni) i tak ostatecznie ląduję z nim razem. Spania we trójkę sobie nie wyobrażam, podobnie jak seksu przy Małym śpiącym na tym samym łóżku. Chciałam wzbudzić w sobie ochotę i zakupiłam na tę okoliczność seksowny komplet bielizny. Sądziłam, że odziana w takie urocze fatałaszki poczuję chociaż cień pożądania. No ale nie poczułam, zwłaszcza, że stanik okazał się najbardziej niewygodnym jaki kiedykolwiek miałam.

      Usuń
    2. Ja to czasem mam ochote w myslach, bo jak przjdzie wieczor to jedynie co chce to sie polozyc na plasko i odpoczac...nic wiecej.
      Lord tez spi obok mego lozka, ale laduje u mnie gdzies okolo 4-tej nad ranem i jakos koczujemy do rana :)

      Poza tym moj maz chce dzidziusia... najlepiej zebym juz byla z 2 miesiace w ciazy, a Ja jak sobie przypomne kolki i inne jazdy bez trzymanek to automatycznie czuje,ze moglabym zostac lesbijka hahha

      Usuń
  3. Też się straszliwie tego boję. Urodziłam dopiero co, jeszcze się goję, ale już myślę o tym że do tej pory seks był dla nas ważny. I co będzie dalej. Brakuje mi naszych nagich ciał, ale przez najbliższe 1-2 mc mogę o tym zapomnieć. Oczywiście ile się wszystko ładnie zagoi :/ A i wtedy nic nie wiadomo, bo tak jak piszesz przemęczenie odbiera ochotę na seks, do tego nasze ciała się zmieniły. Trudne to wszystko :(

    OdpowiedzUsuń
  4. tez pierwsze kilka miesiecy po porodzie kiepsko wspominam pod tym wzgledem, na szczescie po jakims czasie zaczelo byc lepiej a po przeniesieniu malej do jej pokoju jakbysmy odzyskali wolnosc i druga mlodosc ;) Teraz jest calkiem fajnie i tylko M. wspomina cos co jakis czas o drugim dziecku i nie do konca jestem pewna czy mam ochote przechodzic przez to wszystko jeszcze raz?? Na dodatek po stracie pierwszej ciazy i zagrozonej drugiej, gdzie od 7mego tygodnia M. mial calkowity zakaz dotykania mnie istnieje realna szansa na kolejne kilka (kilkanascie) miesiecy bez seksu i to chyba zniecheca mnie jeszcze bardziej do drugiego dziecka!
    Na szczescie jestem dowodem na to, ze z czasem znow wszystko wraca na swoje miejsce ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że nas więcej :)
    U nas też tylko jak na lekarstwo, zmęczenie wieczorem odbiera chęć do czegokolwiek poza spaniem. No i śpimy też oddzielne, bo Miśka nad ranem wędruje do mnie a Straszak w środku nocy do taty...
    Ostatnio mąż miał wolne, Starszak powędrował do przedszkola, Mała poszła spać i... muszę powiedzieć, że ranem było o wiele lepiej. Choć też się trochę stresowałam, że Miśka się obudzi. No ale na dłuższą metę to nie jest rozwiązanie...

    OdpowiedzUsuń