środa, 17 kwietnia 2013

Oczywiście nie może się obejść bez niesnasek na koniec. Wysłałam do "moich" klientów, czyli tych, których przez te wszystkie lata obsługiwałam, z którymi głównie ja się kontaktowałam, maila z informacją, że od maja mnie nie będzie i że we wszelkich sprawach mają się kontaktować z takimi to a takimi osobami. Podziękowałam za współpracę, życzyłam wszystkiego dobrego. I tyle. A szef dzisiaj wyraził pretensję, że uczyniłam to bez porozumienia z nim. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jego stanowisko jest uzasadnione, ale sądziłam, że konieczność przekazania takiej informacji to, jak mawiał poeta, "oczywista oczywistość". Było to dla mnie jasne jak słońce, dlatego nawet nie przyszło mi do głowy, że powinnam zapytać o zgodę. Okazuje się, że szef miał wątpliwości czy z marketingowego punktu widzenia nie byłoby lepiej, gdybym odeszła po cichu, bo klientom może się mój exodus nie spodobać. Teraz nagle zaczął myśleć o, pożal się Boże, marketingu. A ja patrzyłam na to z punktu widzenia czystej przyzwoitości. Jak wspominałam, przywiązałam się do tych osób, fajnie mi się z większością z nich pracowało. Nie wyobrażam sobie odejść bez pożegnania, bez podziękowania.

No i jestem wściekła, bo wiem, że te jego pretensje wynikają z obawy, że ukradnę mu klientów. 8 lat nienagannej pracy, absolutna lojalność, a na koniec takie ohydne insynuacje. Oczywiście, zdarza się że klienci pytają dokąd się wybieram, ale nie widzę powodu żeby robić z tego tajemnicę. Zarząd mojego najważniejszego klienta zapytał o to przy szefie i powiedziałam, co miałam się wygłupiać, że nie mogę powiedzieć bo szef się boi?

1 komentarz:

  1. Nie przejmuj się. Skup się na przyszłości, a przeszłość zostaw za sobą. Masz już przecież nową pracę, więc nie ma sensu przejmować się dotychczasowym szefem ;)

    OdpowiedzUsuń