piątek, 7 października 2011

Pafnusia chodzi do przedszkola!!

Moja Pafnusia została przedszkolakiem na całego! W poniedziałek, w wieku 2 lat i 6 miesięcy poszła do przedszkola. Myszkin został z nią przez pierwsze 1,5 godziny (panie w pierwszych dniach pozwalają  rodzicom by obserwowali swoje pocieszki), a później zostawił ją w towarzystwie cioć i dzieci. We wtorek pożegnał się z nią od razu, a w środę siedział tam godzinę bo Mysia nie chciała się rozstać. W czwartek ja ją odprowadzałam i przy rozstaniu popłakiwała, ale jak tylko wyszłam odzyskała dobry humor i swoją zwykłą swadę. Panie mówią, że Mysia ze wszystkim sobie świetnie daje radę, nie ma z nią żadnych problemów, nie posikuje, nie wyrzuca na siebie jedzenia i nie wylewa picia, jest kumata i zaraz łapie co i jak. Nawet kupę już zrobiła w przedszkolu i to w jaki zacny sposób! Sama poszła do toalety, ściągnęła portki i galotki, zasadziła się na sedesie i jak już było po wszystkim zawołała panią, że trzeba jej wytrzeć pupę :)) Taka córeczka bystra! Niestety dzisiaj nie mogła iść do przedszkola, gdyż obudziła się z temperaturą, na szczęście tatuś ma aktualnie długi urlop i został z nią w domu. Poza dość wysoką gorączką (która ładnie spadła po podaniu syropu) nie ma żadnych innych objawów. Szkoda, że akurat dzisiaj, bo dziś zaplanowane jest w przedszkolu obchodzenie Święta Plonów. Mam nadzieję, że ta infekcja przejdzie bezproblemowo i w poniedziałek Myszken będzie mógł znów powędrować do przedszkola :))

Ja natomiast mam aktualnie opór roboty. Szef na wakacjach (znowu!), w związku z tym dzień w dzień wycieram tyłkiem sądowe ławki, a w biurze też mnóstwo do zrobienia, zatem siedzę w pracy do 18 żeby ze wszystkim zdążyć. Dodatkowo jeszcze dla znajomych grzecznościowo robię różne rzeczy wieczorami, więc jestem naprawdę konkretnie zarobiona. W tym wszystkim jednak światłem mego serca jest nowa kuchnia, w której już zdążyłam zrobić przepyszną lasagne :))

4 komentarze:

  1. Lasagne jest a foty na blogasku nie dałaś? O Tyyyy :)) Choróbska to największy minus przedszkol, żłobków i innych dzieciowych przybytków, moja Jula znów chora...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja miałam lepiej...z siostrą bliźniaczką zawsze było raźniej (kupy nikt nie ruszy hehe)i rodzice nie musieli zostawać w przedszkolu, co nie znaczy, że dziecięcego stresu nie było...był, ale dzielony na dwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kobieto z drugiej strony lustra! Kuchnia nadal jest niekompletna, więc fotkę wstawię jak już będą drzwiczki w górnych szafkach, których NADAL nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  4. przedszkola ehhh u nas to wygląda tak: tyg w przedszkolu tyg w domu :D

    OdpowiedzUsuń