piątek, 18 maja 2012

"Zdradliwa wena raz jest, raz jej nie ma"*

U mnie właśnie jej nie ma. Napisałabym coś, ale... nie mogę. Nie chcę Was chyba zarażać swoim podłym nastrojem. Podłym nie przez cały czas, ale zdarzają się takie momenty, że aż nie mogę uwierzyć jak głęboko można popaść w otchłań rozpaczy... Ostatnio poprosiłam męża żeby zrobił mi masaż głowy, który dobrze wpływa na moją zdolność nieprzerwanego, nocnego odpoczynku. Robił go od niechcenia, zarzuciłam mu, że masuje mi głowę jakby sprawdzał czy nie mam wszy, na co on odparł, że mam brudne włosy (sic!), a poza tym robi ten masaż tak jak zwykle i czego się właściwie czepiam. Poryczałam się tak strasznie, że aż dostałam spazmów. Nie mogłam się uspokoić, szlochałam jak wariatka. Myszkin był przerażony tym co się ze mną dzieje. A ja, jak już po dłuższej chwili odzyskałam równowagę na tyle by móc wydukać o co mi chodzi, powiedziałam, że to straszne, to naprawdę straszne, że najwyraźniej muszę zapłacić komuś obcemu by zrobił mi cholerny masaż, by dostarczył mi chociaż odrobinę przyjemności, że potrzebuję czułości i opieki, której nie dostaję. Myszkin zaśmiał się zimno i skonstatował, że dostaję dokładnie tyle, ile sama daję i że on też potrzebuje czułości. ALE JA JESTEM W CIĄŻY - wrzasnęłam. I należą mi się chociaż przez ten krótki czas specjalne względy!! Należą, bo to ja ponoszę na razie wszystkie koszty tej ciąży, to ja ważę 12 kg więcej, to mnie boli kręgosłup i biodra, to ja mam fatalny cellulit na udach, nie mogę lekko i swobodnie się poruszać. No tak czy nie??

I znów naszła mnie refleksja nad tym, co słyszałam już po milionkroć - że nie okazuję uczuć, że jestem zimna, niezbyt czuła, niechętna do pieszczot. "Jesteś jak góra lodowa" - tak powiedział jeden z moich byłych chłopaków. Skargi na mój sposób funkcjonowania w związku słyszałam od wszystkich chłopaków/mężczyzn, z którymi byłam. To niezbyt liczne grono, ale w zasadzie jednomyślne. Dlaczego taka jestem?? Czy to kwestia charakteru, a może wychowania? Może powinnam skorzystać z pomocy psychologa, zrobić coś, żeby być bardziej otwarta? Ja po prostu nie potrafię być miła i łagodna. "Chciałbym żebyś garnęła się do mnie jak Mysia" - powiedział kiedyś mój mąż. Nie umiem. Wydaje mi się to nienaturalne. Jak mam to zmienić???


* Tytuł posta stanowi fragment tekstu piosenki "Wena" pochodzącej z repertuaru Kalibra 44

3 komentarze:

  1. w ciąży bolały mnie stopy,wyglądałam jak kula na słoniowatych nogach,pociłam się strasznie a wejście na 3 piętro do mieszkania graniczyło ze wspinaczką na K2 i miałam podobne dylematy jak ty teraz.
    I pomimo 2lat mojej G nadal mam schizy jak w ciąży będąc...Płakałaś na Epoce Lodowcowej?ot tak bez powodu...
    trzymaj się dziewczyno,jeszcze średnio 6tygodni(plus/minus)

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę jakbym czytała o sobie...

    OdpowiedzUsuń
  3. skoro slyszysz to od ktorejs osoby z kolei i sama zdajesz sobie z tego sprawe, to moze warto byloby nad tym popracowac? Na pewno w stosunku do Mysi jestes inna, ciepla i tez musialas sie tego nauczyc po jej urodzeniu. Wiec moze nauczysz sie tego w stosunku do meza...? Trzymam kciuki

    OdpowiedzUsuń