czwartek, 22 listopada 2012

Casting na nianię

Od poniedziałku prowadzimy procedurę wyborów niani dla Chłopcuszka. Na moje ogłoszenie na niania.pl odpowiedziało mnóstwo kobiet, chyba kilkadziesiąt. Podczas sprawdzania zgłoszeń załamałam się po stokroć, konstatując, że poziom polszczyzny w narodzie jest totalnie żenujący. Maile ze zgłoszeniami, w których występuje błąd na błędzie i to naprawdę są byki wielkiego kalibru, jak np. "ujmóją mnie", "pszedszkole", "noworotkiem", były na porządku dziennym. Muszę nawet powiedzieć, że zgłoszenia bez błędów na pewno znalazły się w mniejszości. Naprawdę nie zależy mi by opiekunka dla Chłopca miała pokończone studia i znała języki obce, ale w sumie byłoby świetnie gdyby potrafiła posługiwać się chociaż tym ojczystym na przyzwoitym poziomie. A już kompletnie nie mieści mi się w głowie jak można wysłać zgłoszenie do potencjalnego usługodawcy nie zadawszy sobie trudu by było poprawne pod względem ortograficznym i gramatycznym (interpunkcja to już wyższa szkoła jazdy).

Mam swoją faworytkę, niestety nie spełnia ona wszystkich warunków by być nianią idealną. Jest młoda - ma 23 lata, ale to dla mnie nie problem. Problem mam z tym, że jej dotychczasowe doświadczenia w opiece nad dziećmi nie polegały na tym, że była regularną nianią, chociaż kontakty z dziećmi miała dość intensywne. Zajmowała się dziećmi swoich sióstr (w tym bliźniaczkami), opiekowała się również bliźniaczkami osoby obcej, ale nie w pełnym wymiarze, tylko 3-4 razy w tygodniu po kilka godzin, pracowała też w hotelu jako opiekunka do okazjonalnej opieki nad dziećmi gości hotelowych. Zapewnia, iż jej doświadczenie pozwala na sprawowanie prawidłowej opieki nad Chłopcem, że potrafi zrobić wszystko wokół takiego maluszka i że nie zgłosiłaby się do pracy gdyby nie była przekonana, że sobie poradzi, gdyż wie jaka wiąże się z tym odpowiedzialność. Ujęła mnie tym, że rzeczywiście potrafi nawiązać kontakt z dzieciakami (Mysia natychmiast chciała ją zaangażować do czytania bajeczek), ale również z rodzicami. Dobrze się nam rozmawiało, wzbudziła moje zaufanie, sprawiała wrażenie osoby poukładanej, zrównoważonej, szczerej i bezproblemowej. Dziewczyny, co Wy byście zrobiły?? Dałybyście szansę?

Niania, która zajmuje drugie miejsce w rankingu ma lat 59, ale sprawia wrażenie osoby energicznej, dla mnie chyba nawet aż za bardzo. Była również sympatyczna, ale przy tym niesamowicie intensywna. Czułam się nią trochę przytłoczona - jest bardzo gadatliwa i głośna.

Pozostałe dwie nianie, z którymi już rozmawialiśmy, chciały zarabiać za dużo, przy czym jedna z nich nie umyła rąk przed kontaktem z Chłopcem, a druga w ogóle nie nawiązała z nim kontaktu. Jeszcze dwie rozmowy przed nami, ale ta dwudziestotrzylatka mocno zapadła mi w głowę.

Poza tym walczymy z mega zaparciem u Chłopca. Przez dwa tygodnie rozszerzanie diety przebiegało całkowicie bezproblemowo, a w trzecim tygodniu Chłopiec się zatkał. Niestety wszystkie pierwsze obiadki oparte są głównie na marchewce, która zatwardza. Proponuję Małemu picie przy każdej możliwej okazji, ale nie zawsze z tego korzysta. Dodatkowo, na rozluźnienie podawałam mu jabłuszka, które przygotowała moja mama, a dopiero z netu dowiedziałam się, że gotowane jabłka podobno również zapierają. Cholera...

Aha! Miałam też rozmowę z szefem w sprawie powrotu do pracy. Czeka na mnie oczywiście z otwartymi ramionami, ale... nie domyka mu się budżet i musi "wykonać jakieś ruchy". Te ruchy to obcięcie mi pensji, bo ja zarabiam najwięcej i wobec innych nie ma możliwości "manewru". Poza tym ja nie mam umowy o pracę. Jego pomysł opiewał na to by zmniejszyć moje wynagrodzenie prawie o połowę (moja reakcja: "chyba pan żartuje"). Ostatecznie zgodziłam się na zmniejszenie o 1/3, z równoczesnym zmniejszeniem wymiaru czasu pracy o 1/4 i opcją dodatkowego wynagrodzenia za obsługę jednego z klientów, którą ja się zajmuję. Ma to przemyśleć, ale raczej wyglądało, że się zgodzi. Szału nie ma, żadna to przyjemność zarabiać mniej, jednak w sumie fajnie będzie pracować krócej i ze spokojem zdążyć odbierać Mysię z p-kola i pozałatwiać sprawunki po pracy. A nowego zajęcia mogę przecież szukać cały czas.

5 komentarzy:

  1. Ech,sama obecnie jestem nianią i przy swoich chłopcach miałam nianię-młodą,energiczną,kreatywną.Przez krótki czas miałam panią na emeryturze,nie podołała.
    Dlatego jestem za młodą dziewczyną,nie ujmując niczego tej starszej pani...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chyba dalabym szanse 23-latce, nie ze wzgledu na wiek, ale chyba ze wzgledu na kontakt z Chlopcem i Mysia. A jesli pani lat 59 jest tak intensywna, to po jakims czasie pewnie chcialaby wprowadzac swoje porzadki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam sie z Toba, mam podobne odczucia. Troche mi sie wydaje, ze ta starsza zaczelabyn szybko "babciowac". Ciezko tak na odleglosc doradzac, ale sluchaj swojej intuicji i tym jak dzieci reaguja.

      Usuń
    2. Podpisuję się pod tym, co napisały dziewczyny :)

      Usuń
  3. ja bym dała szansę 23latce, zdecydowanie!
    ja właśnie tak wybrałam kolejne 3 nianie dla Zu - zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie i od razu załapały kontakt z Zu i z nami
    nie wyobrażam sobie mieć niani takiej "babci" po 50tce, wydaje mi się, że o jednak już nie ta koncentracja i energia (mimo, ze takie wrażenie może sprawiać - wiem po mojej mamie), poza tym wydaje mi się, że taka ma swoje jakieś przekonania i nie łatwo będzie od niej wymagać by postępowała z dzieckiem tak jak ja sobie życzę
    no cóż powodzenia w wyborze!
    (mnie to czeka za jakiś miesiąc, dwa)

    OdpowiedzUsuń