czwartek, 22 listopada 2012

W kwestii niani nastąpił wczoraj nieoczekiwany zwrot akcji - otóż moja bardzo dobra koleżanka A., z którą kiedyś pracowałam i która od ponad roku nie może znaleźć pracy, wypaliła podczas rozmowy telefonicznej (dzwoniłam do niej by zapytać o radę w sprawie "mojej" dwudziestotrzylatki), że myślała o tym by zaproponować mi, iż ona zaopiekuje się Chłopcem. Szczerze mówiąc ja też o tym pomyślałam, ale ona mieszka daleko i ma dwuletnią córeczkę, z którą musiałaby do nas przyjeżdżać. Wyraziłam tę swoją obawę, a ona odpowiedziała, że dojazd to nie problem bo mąż by ją rano przywoził jadąc do pracy, a po południu wracałaby do domu MPKiem. Myślałam o tym przez cały dzień i doszłam do następujących wniosków:

- Chłopcu byłby zaopiekowany przez osobę, którą dobrze znam i która jest nam życzliwa, a poza tym ma doświadczenie w opiece nad dziećmi,
- ona pomogłaby nam, a my jej, gdyż ich sytuacja finansowa jest bardzo ciężka,
- obawiam się, że te męczące dojazdy z dzieckiem doprowadzą A. do szału i będzie miała dość,
- trochę boję się chorób, ale ten temat da się ogarnąć,
- w razie jakiegoś kwasa może być tak, że stracimy dobrych znajomych.

Po przemyśleniu postanowiliśmy spróbować, jest jednak jeden warunek - A. musiałaby zadeklarować się, że zostanie z Chłopcem co najmniej przez rok i nie będzie w tym czasie szukać innej pracy. Jeśli ma zamiar szukać pracy to w ogóle nie ma co zaczynać tematu, bo nie chcę dopuścić do sytuacji, że za dwa czy trzy miesiące będziemy musieli od nowa szukać niani. A. dzisiaj ma nam przekazać swoją decyzję. Jeśli się podejmie Chłopcu zostanie z nią, a jeśli jednak nie, naszą nianią zostanie sympatyczna dwudziestotrzylatka :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz