poniedziałek, 11 marca 2013

Mam dość tej cholernej zimy!!!

Mam dość!! Co to ma w ogóle znaczyć, że w dniu 11 marca nie mogę dojechać do pracy bo ulice są BIAŁE. Pełne śniegu! Co się tutaj w ogóle dzieje?!!!

Jestem zniechęcona zimnem, jestem zniechęcona tym, że nie mogę znaleźć pracy i ciągle tkwię w tym samym miejscu już od 8 lat i słyszę w kółko to samo, jestem zniechęcona gadaniem koleżanek z pracy o dzieciach, zakupach itp., jestem zniechęcona tymi wszystkimi herbatkami, śniadankami, pierdami. Po dziurki w nosie mam tego!!!!!!!!

Jestem też zmartwiona brakiem cierpliwości do Mysi. Codziennie rano zawożę ją do przedszkola i wściekam się sto razy na jej powolne jedzenie śniadania, powolne ubieranie. A tak naprawdę nawet gdyby ona była gotowa na czas, to wiem, że ja bym nie była. Nie wyrabiam się rano z ogarnięciem Mysi, Chłopca, siebie, ścieleniem łóżek, zmywaniem naczyń, przygotowywaniem śniadania itd. Wkurza mnie to!!!!!!!! I wyżywam się na dziecku. Jestem beznadziejna... Ciągle mam poczucie irytacji swoją córeczką. Ona jest teraz w takim wieku, że głośno się bawi, bywa pyskata, męcząca, domaga się czegoś co chwileczkę, a ja sobie z tym nie radzę. Mam poczucie irytacji i jednoczesne poczucie winy z tego powodu.

Co robić? Jak się wyluzować?

4 komentarze:

  1. Witaj w klubie. Moje poranki: wstaję, kawa,slalom między betami porozrzucanymi na ziemi, budzenie córki, śniadanie dla dzieci kawa dla mnie, budzenie córki po raz drugi gdyż nie wstała. Budzenie syna. Ubieranie siebie, córki ,syna, śniadanie moje, córki, syna ( czasem każdy coś innego z racji wieku 3,5 1,5 roku) mycie zębów i twarzy moje, córki, syna ( w miedzyczasie nerw bo już trzeba wychodzić) makijaż mój (hahahaha..no 2 razy w tyg, zdążę), ubieranie butów czapek, kurtek szalików i rękawiczek przy czym rękawiczki synowi z 7 razy. Wreszcie wychodzimy. Ja spocona zmęczona jak dzik, córka pełen luz..śpiewa sobie coś pod nosem...a ja mam ochotę wrócić do łóżka chociaż jest dopiero 7 rano dopiero.Więc nie łam się ja też nie wyrabiam. Podobno aby przywrócić dobrą passę w życiu i mieć motywację do dalszego działania trzeba wyznaczyć sobie mały-maleńki cel i go osiągnąć, gdyż na kanwie tego małego sukcesu rodzi się nasze poczucie własnej wartości i mocy sprawczej. No bo kto jak nie my, matki,kobiety pracujące/ studiujące, a jednocześnie gospodynie domowe:):) Trzymaj się a Mysia jak cię wkurza to polecam ci króciutką historyjkę " Ojciec Zapomina" w google sobie poszukaj. Mi pomaga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim małym, maleńkim celem od wielu tygodni jest wyjście z domu o godzinie 8.05. Gdyby mi się udało chociaż raz, na pewno poczułabym, że jednak jestem naprawdę zajebista i zorganizowana. Ale się nie udaje. Nigdy się nie udaje!!! Muszę poszukać jakiegoś innego celu w życiu, bo ten najwyraźniej leży kompletnie poza moim zasięgiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przesilenie wiosenne Ciebie dopadlo..jedno jest pocieszajace-to minie . :)
    Ps. nie jestes beznadziejna-potrzebujesz jedynie zlapac oddech :)

    OdpowiedzUsuń
  4. jak mi by sie udało wyjśc o 8.05 to bym sobie pomnik postawiła... Śliwka nie Ty jedna masz takie beznadziejne poranki, jak mój Skarb ma na popołudniu to jestem lekko spóźniona z Zu i się wkurzam tak średnio, ale kiedy on ma na rano i jestem sama i musze jeszcze eM wyprawić to jest masakra... kiedyś poranek to był moja ulubiona pora dnia, a teraz to jest 9.00 rano bo wtedy poranek za mną i do następnego daleko :-)

    OdpowiedzUsuń