Byłam w sobotę z wizytą u fryzjera i tam w oczekiwaniu na swoją kolej oddałam się przez chwilę odmóżdżającej lekturze kolorowej prasy w postaci magazynu "Party", który zachęcał Edytą Górniak na okładce. Swoją rubrykę prowadzi tam tzw. Perfekcyjna Pani Domu vel Małgorzata Rozenek (chyba). Nie widziałam tej pani nigdy w akcji, ale sporo wiem na jej temat z tzw. doniesień medialnych. Pani ta zaczęła swój felieton informując głodne wiedzy czytelniczki, że nader interesuje ją tematyka relacji międzyludzkich (jakież to na czasie!) i z chęcią im właśnie poświęciłaby swój gazetowy kącik, ale że nie może, czy coś. Więc w zamian napisze garść praktycznych porad dotyczących jajek. Jak chcemy żeby się łatwiej obierało to dosypujemy soli do wody, a jak wlejemy octu do wody to się nie rozleje nawet jak popęka. Jak pomięszają się gotowane z surowymi to dowiemy się które są które jak nimi zakręcimy bo jedne się kręcą, a drugie nie. I tak dalej, i tym podobne.
Następnie pomyślałam sobie, że Perfekcyjna Pani Domu ma w sumie całkiem klawo, że zarabia masę kapuchy m.in. za pisanie takich bredni. Ale później pomyślałam, że gdyby zżerało mnie wewnętrzne pragnienie by rozkładać na czynniki pierwsze skomplikowane relacje międzyludzkie, a musiałabym pisać o gotowaniu jajek, to pewnie poziom frustracji byłby taki, że bliski ochoty strzelenia sobie w łeb.
Tymczasem wybieram się dziś na kolejną (już trzecią) rozmowę kwalifikacyjną. Druga odbyła się w piątek w miłej atmosferze, ale nic z tego nie będzie, gdyż warunkiem sine qua non jest pozostawanie do dyspozycji pracodawcy do godziny 17, ja zaś muszę odebrać Mysię z p-kola do 16.30. Jakie to beznadziejne, że taka prozaiczna przyczyna blokuje mi błyskotliwą karierę!! Okazuje się więc, że to prawda, iż posiadanie dziecków nie idzie w parze z karierą zawodową, przynajmniej jeśli pracuje się dla kogoś. I jestem już teraz pełna obaw, że te dwa pozostałe do porozmawiania miejsca, które potencjalnie mogłyby zostać moimi nowymi pracami, będą ode mnie wymagać bym spędzała w nich czas do 16.30 lub do 17.
Nie ma to jak uprawiać wolny zawód.... hue, hue, hue...
Poza tym dowiedziałam się, że super mam CV (ale nie chodzi o to nieszczęsne zdjęcie, tylko treść, tak, tak ;) i na rozmowie też wypadam czarująco, ale że jestem "masakrycznie droga". Może to było tylko takie zagranie negocjacyjne? No bo jeśli nie, to ja nie wiem co będzie...
Hej, czy możesz się do mnie odezwać na maila? Mam sprawę do Ciebie, zawodową, a nie mogę Twojego maila znaleźć.
OdpowiedzUsuńogonowska.iwona@wp.pl