wtorek, 22 marca 2011

Już sama nie wiem co myśleć. Mama wysłała mi dość poruszającego maila, w którym napisała m.in., że jestem młoda jeszcze i nie rozumiem takich późnych związków, że półtora roku w samotności w tym wieku to ciężka próba i ona mi nie życzy takich przeżyć jakie były swego czasu jej udziałem i absolutnie nie chciała na siłę nikogo angażować w nasze urodzinowe plany, tylko zaprosiła po prostu swojego wybranka do swojego życia i my możemy to zaakceptować lub nie. I chciałaby, żebyśmy życzyli jej szczęścia, a moja złość ją boli.

No cóż... może zbyt łatwo pokusiłam się o ocenę całej sytuacji... Ale wierzcie mi, ja po prostu NIE MOGĘ ZNIEŚĆ tego faceta. Jako przykład, żebyście mieli chociaż blady pojęcie czym zasłużył sobie na taką moją niechęć, przytoczę następującą sytuację. W roku 2004 pracowałam w firmie mojej Mamy (tak naprawdę to nasza rodzinna firma). Mama postanowiła tego faceta wprowadzić na stanowisko prezesa zarządu bo sądziła, że on bedzie potrafił uporządkować cały bałagan jaki tam podobno powstał. Wiecie jaka była pierwsza rzecz jaką ten facet zrobił? Podsunął mi do podpisania (w ramach cięcia kosztów) porozumienie stron o rozwiązaniu stosunku pracy i to z datą wsteczną o miesiąc. Było to na początku listopada 2004, a wg tego porozumienia stosunek pracy ustał z dniem 30 września 2004, więc za cały przepracowany październik nie dostałam już pieniędzy, a na dodatek zostałam na lodzie, bez pracy. Od tego momentu znienawidziłam go na zawsze. Oczywiście mogłam nie podpisać, ale byłam w takim szoku, że moja własna Matka pozwala na coś takiego, że zupełnie zgłupiałam. Uwierzcie - uczucie jakby mnie ktoś mokrą szmatą zdzielił w pysk.
Różnych innych sytuacji, w których on po stokroć zasłużył sobie na nienawiść, było całe mnóstwo. Podałam tylko jeden przykład.

I nie myślcie, że moja Mama mnie nie kocha, czy coś... Kochamy sie bardzo, ale ona przy nim, jak już wspominałam, zupełnie traci wolną wolę, poczucie rzeczywistości, wszystkiego. Daje się zmanipulować kompletnie.  Dlatego tak mnie to wszystko martwi.

3 komentarze:

  1. mysle, ze powinnas szczerze jej powiedziec jak to wyglada z Twojej strony. Wytlumacz dlaczego tak go nie lubisz itd. Ok, nie chodzi o wtracanie sie w zycie mamy, to jej wybor czy z nim bedzie, czy nie, ale moim zdaniem o urodzinach wlasnego dziecka masz pelne prawo decydowac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak rozumiem, ten pan wie jaki macie do niego stosunek, może okaże się na tyle taktowny, by nie przychodzić?

    OdpowiedzUsuń
  3. A jeśli nie, to po przemyśleniu, chyba uszanowałabym jednak zdanie mamy.

    OdpowiedzUsuń