sobota, 5 marca 2011

Przedszkole

Od września chcielibyśmy posłać Zosię do przedszkola. Będzie wówczas miała 2 lata i 5 miesięcy. Czyli będzie młodsza niż "ustawa przewiduje" :) Jeśli nie uda się nam dostać to nic się nie stanie, ale widzę, że Zosia bardzo lgnie do dzieci i myślę, że jak nauczy się załatwiać do toalety i jakoś w miarę ubierać i rozbierać to zupełnie dobrze będzie się nadawać na przedszkolaka.

Mamy 3 typy. Na pierwszym miejscu stawiam społeczne przedszkole waldorfskie. Co prawda twórca pedagogiki waldorfskiej -  Rudolf Steiner - jest postacią dość kontrowersyjną i założenia tego nurtu uważam za nieco pojechane, ale nie sadzę, żeby dzieci w przedszkolu uczono o ciałach astralnych, reinkarnacji itp. Natomiast panuje tam świetna atmosfera spokoju, wnętrza są pięknie, przytulnie urządzone, zabawki wykonane wyłącznie z naturalnych materiałów, grupy nie są wyodrębniane ze względu na wiek. W każdej grupie są dzieci od najmłodszych do najstarszych. Założenie jest takie, że starsze mają pomagać młodszym, opiekować się nimi i dawać dobry przykład, a młodsze mają się uczyć od starszych poprzez naśladowanie ich zachowań. Dzieci wraz z paniami wypiekają bułeczki, przygotowują przetwory, uczą się wykonywać zabawki z wełny, przygotowują stoły do posiłków, są angażowane w wykonywanie pewnych obowiązków itd. Ponadto nie ma tam zwyczaju leżakowania, jeśli dziecko jest zmęczone to może odpocząć w zaciemnionym pokoju na materacu, ale nie jest tak, że wszystkie dzieci o określonej godzinie kładzione są na leżankach. No i nie ma również religii. Jest dużo zajęć artystycznych, rozwijających poczucie estetyki i kreatywność, ale w ogóle nie ma żadnej nauki. Ani angielskiego, ani polskiego. Dzieci nie są uczone czytania i pisania i szczerze mówiąc troszeczkę się tego obawiam, a z drugiej strony uważam, że tak naprawdę to zdrowe podejście. W końcu szkoła jest od tego by uczyć czytania i pisania. Aha, no i dzieci jest tylko 60, na 20 dzieci przypadają 2 panie. Filzofią przedszkola jest również propagowanie wychowywania bez telewizji. Z tym jest nam bardzo po drodze, bo telewizora nie posiadamy od lat i nawet obawialiśmy się co będzie jak ta nasza nieznająca kanału MiniMini pociecha trafi do przedszkola.

Pozostałe dwa przedszkola to placówki publiczne, położone blisko mojej pracy i cieszące się bardzo dobrą opinią, jednak różnica między tymi przedszkolami, a tym waldorfskim jest ogromna. Jak tylko przekroczyłam ich progi to natychmiast otworzyła mi się w głowie jakaś dawno zapomniana szufladka z przedszkolnymi wspomnieniami. Niezbyt miłymi szczerze powiedziawszy. Nie lubiłam tego przedszkolnego harmidru, tej charakterystycznej atmosfery. Oczywiście placówki te oferują miliardy zajęć dodatkowych, tańce, rytmiki, angielski, francuski, niemiecki, basen i religia za zgodą rodziców. Najbardziej nie podoba mi się ta religia. Wszystkie dzieci pójdą, a Zośka co? Od razu będzie wyobcowana. W obydwu jest 150 dzieciaków, jedna pani przypada na 25 dzieci! Nie wyobrażam sobie jak taka jedna pani radzi sobie z najmłodszymi dziećmi. Przecież nawet trzylatkom trzeba trochę pomóc przy ubieraniu, korzystaniu z toalety. Jak wygląda wychodzenie na spacer w takiej sytuacji? Wolę sobie nie wyobrażać.

Po cichu mam nadzieję, że dostaniemy się do społecznego... Jeśli nie w tym roku, to chociaż w przyszłym. Trzymajcie kciuki. Aha, no i jeśli ktoś z Was słyszał cokolwiek o przedszkolach waldorfskich, ma jakieś doswiadczenia w tym temacie, to serdecznie proszę o sygnał!

2 komentarze:

  1. Przedszkola i szkoły w duchu Steinera są bardzo popularne w Norwegii, jest ich tu 34, sam premier kończył steinerowską szkołę podstawową. Nie przejmowałabym się na Twoim miejscu tym, że dziecko nie nauczy się w przedszkolu czytać i pisać ;-), będzie miało za to możliwość patrzenia na świat świeższym okiem, możliwość rozwoju, a nie od razu wskoczenie do szufladki i tak do emerytury ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz :) Staram się zbierać jak najwięcej informacji o takich placówkach.

    OdpowiedzUsuń