wtorek, 27 września 2011

albo jeszcze później... :-\

Wczoraj zaczęli montować kuchnię, ale skończą.... w czwartek. Bo jakiś element był wadliwy i muszą wymienić. W związku z powyższym nasz tzw. duży pokój (przez niektórych szumnie zwany salonem), który mamy połączony z kuchnią, aktualnie wygląda jakby przeszło przezeń tornado. Zawartość szafek kuchennych  częściowo już rozparcelowana, spoczywa w pozostałej części na jadalnianym stole i gdzie bądź. Śmietnik również stoi w części jadalnej. I tak postoi do czwartku. Super po prostu. Zlew mamy w łazience. Oby tylko nie potłuc kubkami nowej armatury.

Po naszym remoncie mogę powiedzieć jedno - nie ma takiej opcji bym kiedykolwiek zdecydowała się budować dom. Mając na koncie traumatyczne doświadczenie generalnego remontu musiałabym chyba postradać zmysły by porwać się na budowanie domu od podstaw.

I jeszcze na osłodę miłe słowo od rodzonego dziecka:
"Mamo, dlaczego masz taki duży nos?"

:)))

4 komentarze:

  1. pociesz sie tym, ze juz blizej niz dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. :)) Się tu działo od mojej ostatniej bytności... Ale ja poproszę o zdjęcia przede wszystkim tej boskiej kuchni :) Na pewno było warto! Dałaś radę!! :) A Mysine teksty są po prostu obłędne :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wrzucę foty jak kuchnia będzie już zdatna do pokazywania ludziom. Na razie to nadal jeszcze plac budowy niestety. Odkrywszy, że korzystając z przeglądarki Firefox mogę bez problemu wrzucić komentarz (nie wiedzieć czemu przez IE nie zawsze było to możliwe) serdecznie Was wszystkich pozdrawiam dziękując za słowa wsparcia, poparcia i sympatii!

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie remont łazienki i mam już serdecznie dość ;/ istny sajgon w domu panuje!
    Fachowiec, który teraz remontuje tą łazienkę mówi, że woli wszystko robić od podstaw w nowym, wybudowanym domu niż remontować już w istniejącym.
    Takie jego zdanie.

    OdpowiedzUsuń