Wczoraj zaczęli montować kuchnię, ale skończą.... w czwartek. Bo jakiś element był wadliwy i muszą wymienić. W związku z powyższym nasz tzw. duży pokój (przez niektórych szumnie zwany salonem), który mamy połączony z kuchnią, aktualnie wygląda jakby przeszło przezeń tornado. Zawartość szafek kuchennych częściowo już rozparcelowana, spoczywa w pozostałej części na jadalnianym stole i gdzie bądź. Śmietnik również stoi w części jadalnej. I tak postoi do czwartku. Super po prostu. Zlew mamy w łazience. Oby tylko nie potłuc kubkami nowej armatury.
Po naszym remoncie mogę powiedzieć jedno - nie ma takiej opcji bym kiedykolwiek zdecydowała się budować dom. Mając na koncie traumatyczne doświadczenie generalnego remontu musiałabym chyba postradać zmysły by porwać się na budowanie domu od podstaw.
I jeszcze na osłodę miłe słowo od rodzonego dziecka:
"Mamo, dlaczego masz taki duży nos?"
:)))
pociesz sie tym, ze juz blizej niz dalej
OdpowiedzUsuń:)) Się tu działo od mojej ostatniej bytności... Ale ja poproszę o zdjęcia przede wszystkim tej boskiej kuchni :) Na pewno było warto! Dałaś radę!! :) A Mysine teksty są po prostu obłędne :)))
OdpowiedzUsuńWrzucę foty jak kuchnia będzie już zdatna do pokazywania ludziom. Na razie to nadal jeszcze plac budowy niestety. Odkrywszy, że korzystając z przeglądarki Firefox mogę bez problemu wrzucić komentarz (nie wiedzieć czemu przez IE nie zawsze było to możliwe) serdecznie Was wszystkich pozdrawiam dziękując za słowa wsparcia, poparcia i sympatii!
OdpowiedzUsuńU mnie remont łazienki i mam już serdecznie dość ;/ istny sajgon w domu panuje!
OdpowiedzUsuńFachowiec, który teraz remontuje tą łazienkę mówi, że woli wszystko robić od podstaw w nowym, wybudowanym domu niż remontować już w istniejącym.
Takie jego zdanie.