środa, 14 września 2011

Jem i chudnę

Chudnę i chudnę, nie wiedzieć czemu. Jem normalnie, a nawet chyba nieco gorzej niż zwykle, gdyż ostatnio częściej posilam się pieczywem, a schudłam już ok. 3 kg. Być może to efekt codziennego przemierzania z odkurzaczem/mopem/michą prania ogromnej powierzchni mego wyremontowanego lokum albo braku kuchni i w związku z tym możliwości przyrządzania sobie najulubieńszych potraw czyli makaronów. Nie bez znaczenia jest też pewnie to, że w związku z moją krótką ciążą przez ostatnie 3 tygodnie całkowicie odstawiłam alko...

Faktem jest, że ważę aktualnie jeszcze mniej niż w czasie gdy karmiłam Mychę piersią i znów mogę nosić kupione wówczas spodnie, bo przedciążowe i pokarmieniowe wiszą na mnie niczym wory. Teraz pojawia się pytanie jak ten korzystny stan utrzymać. Pomysł z niemaniem kuchni musi odpaść bo ja za moją nową, piękną (mam nadzieję) kuchnią tęsknię bardzo. Ciekawy wydaje się pomysł z kontynuowaniem niemal permanentnej abstynencji, ale czy to będzie wystarczające? Sprzątanie z taką intensywnością jak teraz, przez cały czas, na pewno mnie wykończy psychicznie.

No zobaczymy... Póki co jest naprawdę dobrze :)) Dawno nie czułam się tak komfortowo z własnym ciałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz