wtorek, 21 lutego 2012

Pobawmy się!

Mysia znowu chora, a ja jestem z nią w domu. Niestety główną atrakcją w tych trudnych chorobowych chwilach są oczywiście bajeczki. Filmowe takie. W największej tajemnicy powiem Wam, że byłabym uradowana gdyby Mysia chciała oglądać je non stop. Wiem - jestem okropna, ale prawda jest taka, że nie znoszę się bawić. Zabawa z niespełna trzylatką jest dla mnie męcząca i nudna. Na szczęście Mysia potrafi dość dobrze sama zorganizować sobie czas, gdy po 15 minutach oglądania bajeczka przestaje być ciekawa, ale nie w pełni jednak, więc od czasu do czasu oczekuje mojego zaangażowania. Jest ono, wstyd się przyznać, minimalne.
Nie myślcie jednak, że taka postawa wynika z niedostatku uczuć macierzyńskich. Kocham moją Mysię ponad wszystko! Niestety marny ze mnie zabawowy kompan i zazdroszczę mamom, które odnajdują przyjemność w spędzaniu czasu na wesołej zabawie ze swoimi dziećmi.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz