piątek, 4 stycznia 2013

Marazm, inercja i nuda - czyli pierwsze dni w pracy

Muszę się stąd sfilcować bo oszaleję. Nudzę się jak mops. Ja rozumiem, że po tak długiej przerwie nie ma co zaczynać zbyt intensywnie, ale jednak chciałabym mieć jakieś zajęcie, a nie siedzieć przez te sześć godzin przez internetem i markować, że coś robię. Z całą jaskrawością widzę, że nie ma tu dla mnie pracy, nie ma dla mnie miejsca, nic mnie tu nie czeka, nie rozwijam się tylko stoję w miejscu, a może nawet się uwsteczniam? Motywacji starczyło mi na dwa dni, dzisiaj mam już dość, jakbym siedziała tu bez najmniejszej przerwy od 8 lat. Mojemu szefowi nie zależy na porządnej organizacji tego miejsca, na tym żeby coś fajnego się tu działo, żeby klienci do nas walili drzwiami i oknami. Zajęty jest swoimi innymi biznesami, swoim remontem i wyjazdami. Rzygam już tym wszystkim. Mam poczucie strasznego i bezsensownego marnowania czasu.

Na moje 4 zgłoszenia nikt nie odpowiedział i oczywiście zachodzę w głowę dlaczego. Nowych ogłoszeń w sprawie pracy nie widzę. Zaczynam mieć doła. Nie chcę tu dłużej zostać, chcę nową, fajną pracę.

2 komentarze:

  1. przyjdź do mnie...
    ja byłam dwa dni w robocie, tak sobie tylko przelotem i tyle jest rzeczy do robienia, że mogłabym się na kilka miesięcy zamknąć i pracować... i dużo fajnych nowych rzeczy... tylko czy mnie starczy się martwię...
    u nas pomysłów i inicjatyw tysiące, tylko ludzi brak... (a u Was na odwrót...)

    OdpowiedzUsuń
  2. daj sobie pare dni moze, badz kolo miesiaca. tyle czasu nie bylo Ciebie. a swoja droga, moze znajdzie sie cos ciekawszego innego, lepszego. zawsze cos jest po cos;)

    tulam,xxx

    OdpowiedzUsuń