piątek, 25 stycznia 2013

Zapomniałam napisać,

że już w ogóle nie karmię :)) Jestem dumna, że wytrzymałam 6,5 miesiąca, chociaż na początku było tak strasznie ciężko. Plan był na 6 miesięcy i go zrealizowałam. Dzielność, dzielność niesamowita! Teraz mogę wreszcie jeść płatki z mlekiem, pić kawę z mlekiem (co ciekawe, przestała mi smakować, wolę czarną), bez obaw i wyrzutów mogę zajadać się pizzą i makaronem z pesto. No i mogę dziabnąć sobie winka! Muszę jednakowoż uważać, bo po zakończeniu karmienia Mysi od razu przybrałam 3 kg. Teraz też już troszkę się zaokrągliłam na udach i tyłku, widzę po rzeczach, że już tak na mnie nie wiszą. Na brzuchu natomiast mam taki okropny zwis, kawał luźnej skóry, bleee.... Staram się ćwiczyć, ale przypomina mi się może raz w tygodniu, a to za mało by wyrzeźbić sobie kaloryfer. Malutek je w nocy raz, a raz nad ranem (właściwie to rano - około 6) - przygotowuję sobie odmierzoną ilość mleka modyfikowanego w butelkach, a w termosie biorę do sypialni ciepłą wodę i jak się budzi to tylko zalewam wodą i gotowe. No ale i tak jest to mniej wygodne niż podanie piersi, nie ma co się oszukiwać. Przede wszystkim trzeba pamiętać żeby cały ten majdan zabrać ze sobą do sypialni.

3 komentarze:

  1. Właściwie to nie rozumiem dlaczego wolisz się bawić z butelkami niż z piersią. Ja też mam w planie karmić przez pół roku ale w sumie to nie cieszy mnie perspektywa mycia, suszenia, wyparzania tych wszystkich butleczek... Z piersią chyba jest jednak wygodniej bo jedzonko zawsze jest ciepłe i gotowe do spożycia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest wygodnie bo nie trzeba nic przygotowywać, ale spanie tyle miesięcy w staniku do karmienia, pamiętanie o tym żeby wkładki laktacyjne były pod ręką też nie jest jakieś super fajne. Pomimo tego, że ostatnio karmiłam już tylko w nocy, to nadal potrzebowałam wkładek. Poza tym jak karmiłam piersią, to Mały budził się 4-6 razy w nocy, a teraz budzi się zdecydowanie rzadziej. No i tak jak napisałam, mogę wreszcie jeść to na co mam ochotę. Mogę również brać leki, co przy ostrej grypie, która mnie zaatakowała w piątek, miało nie lada znaczenie. Ogólnie nie jestem fanką karmienia piersią, niezbyt to miłe dla mnie. Przy obydwu dzieciach założenie było takie, że karmię pól roku i przy obydwu wytrzymałam nieco dłużej. I przy obydwu cieszyłam się gdy miałam to już za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą Śliwko. Karmienie nie jest jakąś super- mega - fajną sprawą dla kobiety. Owszem, jest satysfakcja że daje się dziecku to co powinno dostawać w pierwszych miesiącach życia, ale ja też nie mogłam się doczekać aby moje piersi przestały być mleczarnią:):) Ponadto wiek do 8 miesięcy moim zdaniem jest najlepszy do odstawienia, bo później to już te małe cwaniaczki rozróżniają co to cyc a co butelka i nie tak łatwo przestawić je na mleko modyfikowane.Wielokrotnie widziałam matki półtorarocznych dzieci, którym te dzieci same podciągały bluzki i namolnie domagały się cyca...dramat jak dla mnie.I żeby nie było,że jakąś wyrodną matką jestem. Też karmiłam moją dwójkę piersią i kocham je nad zycie, ale teraz, kiedy sami sobie ciamkają flasię jest mi zdecydowanie lepiej:):):)

    OdpowiedzUsuń