środa, 12 lutego 2014

Gadałam z mamą i ustaliłyśmy, że ona wynajmie mi za kilka stów miesięcznie 2 pokoje w biurze tak, żeby miała jakiś wkład ode mnie do kosztów jego prowadzenia. W ten sposób ja, za stosunkowo niewielkie pieniądze, uzyskam tytuł prawny do tego by prowadzić działalność coworkingową i zawierać umowy z coworkerami, a ona nie będzie musiała ponosić w pojedynkę opłat za lokal. Jak coworking się rozkręci, to będziemy stopniowo renegocjować umowę w ten sposób, żeby mama mogła osiągnąć oczekiwany przez nią przychód z tego lokalu. Mam z nią jednak ustalać wszelkie zmiany wprowadzane w tych wynajętych pokojach, a co do reszty to daje mi wolną rękę (chociaż w praktyce pewnie będzie się do wtrącać). Napięcie jednak opadło i atmosfera jest już dużo lepsza. Przy okazji zwierzyłam się jej ze swoich kłopotów z pozyskiwaniem zleceń, a ona oczywiście zaraz kazała mi szukać pracy, ale powiedziałam jej wyraźnie, że daję sobie pół roku bo nie po to zrezygnowałam z pracy dla kogoś, żeby po miesiącu takiej pracy poszukiwać. Bycie sobie żeglarzem, sterem i okrętem tak ogólnie jest naprawdę strasznie fajne.

A teraz o moich Maluszkach - rzeczywiście niewiele czasu ostatnio im poświęcałam na blogu. Mysia w marcu skończy 5 lat, od kilku miesięcy potrafi dość sprawnie czytać - na razie krótkie frazy, tytuły bajek, czy hasła reklamowe. Dłuższej treści nie jest w stanie sama "łyknąć" bo, jak mówi, tak koncentruje się na składaniu liter w wyrazy, że nie byłaby w stanie ogarnąć umysłem dłuższej treści. Jest gorącą fanką kucyków My Little Pony, w szczególności Rainbow Dash.
Chłopcu natomiast nabawił się zapalenia oskrzeli. Prawdopodobnie gdy poszliśmy na szczepienie MMR - lekarka bezpośrednio przed nami skończyła przyjmować chore dzieci, minęliśmy się w drzwiach z chłopcem kaszlącym tak strasznie, że niemal płuca wypluwał. Beznadziejny jest ten system. Gdy ja byłam dzieckiem przychodnie w naszej okolicy budowano w ten sposób, że dla dzieci chorych była jedna część, a druga dla zdrowych. A teraz do 16 przyjmowane są dzieci chore, a po 16 zdrowe. No i Chłopcu w poniedziałek był zdrowy, został zaszczepiony, a w sobotę zaczynał pokasływać. Myślałam, że to niegroźna infekcja, typowe przeziębienie, ale w poniedziałek dostał takiego kaszlu i tak strasznie go zatkało, że wczoraj rano poleciałam do lekarza. Rzecz jasna wjechał antybiotyk, ale już po 2 dawkach jest dużo, dużo lepiej. A oprócz tego Chłopczyś nadal jest straszliwym nerwusem, w ciągu sekundy popada w absolutną wściekłość, ale poza tymi momentami jest wcieleniem słodkości. Na szczęście trochę przystopował z waleniem głową w podłogę gdy jest zły - chyba zorientował się, że naprawdę może zadać sobie konkretnego bólu w ten sposób. No i nadal jest mamisynkiem, zwłaszcza teraz, gdy gorzej się czuł.

A jak on gada!!!!! Wszystko powtarza. Na pytanie "kto ty jesteś" odpowie "gapa" :) Odmienia wyrazy przez osoby, tj. np. gdy weźmie zabawkę Mysi skomentuje "Jaji" (bo tak nazywa Mysię - "Jaja"). Mówi kot, piep (pies), pip (pić), ciocia Paula, am (jeść), a-a-a (spać), ała (boli), baja, buty, auto, koń, biały, anioł, papu (paputki), papąp (pająk), kaka (kaszka), balom (balon), kuta (cukierek), ciastko, jajo, mole (mokre), goko (gorące), dzik, dzielny, bapa (babcia), alo (telefon), tiktak (zegar) i mnóstwo innych. Jest niesamowity!

Dobra, kończę, bo będę przenosić stoły. Zapomniałam napisać, że Myszkin bardzo mocno mi pomaga w zorganizowaniu się ze wszystkim. Pomalował dwa pokoje w biurze, na co musiał poświęcić całe dwa weekendy, bo przecież trzeba było okleić wszystko folią, poprzestawiać meble itp., wkrótce wybiera się do Warszawy odebrać stół konferencyjny no i w ogóle bardzo mnie wspiera w tym moim, pożal się Boże, biznesie. W weekend ma zrobić zdjęcia na stronę www, naprawdę mnóstwo czasu w to angażuje. A ja, głupia, nie umiem się nawet odwdzięczyć, bo mam jakąś blokadę wbudowaną, która sprawia, że nie potrafię być czuła i fajna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz