czwartek, 19 maja 2011

Jajniki w depresji

Jest takie powiedzenie, że jak się chce rozśmieszyć Boga to trzeba mu opowiedziec o swych planach, czy jakoś tak. Planowaliśmy z Myszkinem zmajstrować drugie dziecko w najbliższym czasie. Wymyśliłam sobie, że zajdę w ciażę na przełomie lipca i sierpnia. Oczywiście przyjmowałam do wiadomości, że może to nie stać się tak od razu, ale w pierwszą ciążę zaszłam już w drugim cyklu po odstawieniu tabsów, zatem miałam silną nadzieję, że tym razem też szybko się uwiniemy z tym zapładnianiem. Tymczasem okazało się, że byłam w dużym błędzie. Podczas wczorajszej wizyty u ginekologa zostałam uświadomiona, że nie mam owulacji. Wygląda na to, że jest to już drugi cykl bez owulacji. Jajniki nie wyglądają dobrze. Pani doktor nie wie dlaczego się pochrzaniło z tym jajeczkowaniem. Jeszcze dwa miesiące temu wszystko było w najlepszym porządku. Pytała mnie czy ostatnio zadziały się w moim życiu jakieś stresujące sytuacje. No tak, zadziały się, owszem, ale żeby tak od razu przestać znosić jajka z tego powodu? To chyba przegięcie. Nie przypuszczałam, że w głębi ciała jestem tak wrażliwa, że taki ze mnie delikacik. A tu proszę - głowa jakoś się trzyma, a jajniki powiedziały basta! Popadły w depresję. Załamały się. I co im zrobię, hę??

2 komentarze:

  1. Tak to czasami jest, że wydaje nam się, że stres na nas nie działa, a tu działa i to jak cholera. Mi kiedyś przez stres wypadła prawie połowa włosów z czubka głowy i też nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo stresująca sytuacja wpłynęła na mój organizm.

    OdpowiedzUsuń