środa, 9 listopada 2011

Ech...

nieciekawie się dzieje między mną a mężem. Mieliśmy w sobotę poważną rozmowę, którą on zainicjował. Powiedział, że dość ma moich ciągłych pretensji o wszystko i że ma wrażenie, że traktuję go wyłącznie jak ojca swego dziecka i nie czuje żadnej miłości z mojej strony. Coś w tym jest, ponieważ rzeczywiście okropnie mnie denerwuje mój mąż. Jest dla mnie źródłem ciągłego rozczarowania bo w ogóle nie umie się zachować. Jestem w ciąży, prawda? Czy myślicie, że chociaż raz zapytał czy czegoś nie potrzebuję, może zrobić mi herbatki, a może masaż stóp, a może kanapeczkę? Gówno! Poza tym, jak już wielokrotnie wspominałam, cały dom jest na mojej głowie, poza zakupami. Tylko że zakupy robi się raz na kilka dni, a gotować, prać, wieszać i składać pranie oraz sprzątać po jedzeniu trzeba codziennie! Mogłabym mu truć że ma zrobić to czy tamto, ale narażam się po pierwsze - na wkurwa, że muszę powtórzyć 100 razy, a po drugie - na zarzut, iż wydaję mu "dyspozycje". Mam tego serdecznie dość, więc wczoraj zapowiedziałam, że odtąd o swoje ubrania i posiłki będzie musiał troszczyć się sam, bo ja mam dość obsługiwania go. Niech sam sobie pierze, wiesza i układa pranie w szafie, z jakiej racji ja mam to robić??? Koniec!

Ale odeszłam trochę od tematu... Otóż w trakcie owej poważnej rozmowy wyznałam memu mężu, że uważam go za osobnika o zerowym poziomie empatii oraz nie czuję w nim najmniejszego oparcia emocjonalnego. Obiecał, że postara się być bardziej empatyczny, gdyż bardzo mnie kocha, co oczywiście, jak wynika z powyższej relacji na temat podziału obowiązków domowych, od razu spaliło na panewce. Na dodatek mieliśmy jechać w góry na Sylwestra i na moją uwagę, że aż tak bardzo mi nie zależy na tym wyjeździe bo i tak nie będę mogła jeździć na nartach, stwierdził, że przesadzam i że narty w ciąży - cóż to takiego! Jak można być takim... głupkiem!!? Jak wszystko pójdzie dobrze, będę wówczas w II trymestrze, zresztą nawet w pierwszym nie wyobrażam sobie ryzykować po pierwsze - odklejeniem łożyska, krwiakiem, wstrząsem czymkolwiek, a po drugie np. zwichnięciem czy złamaniem nogi lub innej części ciała i związanymi z tym powikłaniami zdrowotnymi. Chyba każdy zdrowo myślący człowiek uważa takie argumenty za racjonalne, ale nie mój mąż. Czasem mam silne wrażenie, że on jest po prostu jakiś bezmyślny!

Jejku... dzisiaj wizyta u lekarza, ciekawe co się okaże. Póki co, przestałam czuć się jak w ciąży, tzn. nadal bolą mnie piersi, są powiększone, ale nie odczuwam wzmożonego zmęczenia czy senności (jak to było w pierwszej ciąży) i nie mam aż takiej wrażliwości na zapachy. A może po prostu nie zwracam na to aż takiej uwagi, bo mam więcej innych spraw na głowie...

4 komentarze:

  1. Mam nadzieje, ze Twoj maz Cie zrozumie i ze sie dogadacie. Troche mnie zdziwilo jego podejscie do nart w ciazy... ale coz... kto zrozumie facetow ;)
    Trzymam kciuki za wizyte u pani doktor. Daj znac co i jak. Bedzie dobrze. Musi byc!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mąż rzeczywiście nie jest do pozazdroszczenia ... Jednak mnie nurtuje pewne pytanie, czy on był kiedyś inny, czy aż tak bardzo zmienił się po ślubie?
    Niestety podejrzewam, że on już taki był, jest i będzie, tylko zmieniłaś się Ty i Twoje potrzeby. Zaczynasz dostrzegać to, czego kiedyś nie widziałaś, bądź nie chciałaś widzieć i pojawia się problem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, no mąż ogólnie nie jest taki zły jak go tu przedstawiam. Tak naprawdę poza tym, że nie chce z własnej inicjatywy udzielać się w pracach domowych i czasem zachowuje się jakby z choinki się urwał, jest zupełnie do rzeczy. Ale ostatnio rzeczywiście bardziej zwracam uwagę na jego wady, chociaż zalet naprawdę ma całe mnóstwo. Ustaliliśmy, że zrobimy po prostu grafik co kto kiedy robi :) I może jakoś to wypali...

    OdpowiedzUsuń
  4. Odwieczny problem niezrozumienia między płciami:)Czytała Pani książkę "Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus"?Myślę,że mogłaby trochę pomóc.Niedługo powinnam zamieścić na swoim blogu obszerne notatki z tej książki:)
    Polecam,pozdrawiam,miło się czyta te dosyć prywatne Pani notki.

    OdpowiedzUsuń