czwartek, 3 listopada 2011

Pytałam dzisiaj panie z przedszkola jak Mysia się zachowuje i czy robi afery. Okazało się, że niestety robi. Jest bardzo uparta i jak ubzdura sobie, że czegoś nie chce, to stawia czynny opór z rykiem włącznie. Panie mówią jednak, że mają na nią sposoby i sobie z tym radzą. Zrobiło mi się trochę głupio, że moje dziecko robi awantury w przedszkolu. Mogłabym dla poprawy samopoczucia wcisnąć sobie, że to super, iż jest taka asertywna i ma swoje zdanie. Ale upieranie się przez Młodą, że nie zdejmie albo co gorsza nie założy spodni nie jest przecież powodem do dumy, nie oszukujmy się.
Wczoraj Młoda dała popalić mojej Mamie. Mama powiedziała mi, że była przerażona i zszokowana tym jak to grzeczne na ogół dziecko, potrafi przedzierzgnąć się w ciągu sekundy w prawdziwego diabła. "Moje dzieci się nigdy tak nie zachowywały!" "Widocznie ty jesteś lepszą matką niż ja." "Ale ja nie mówię tego w takim sensie!" Nie? Wobec tego w jakim?

Nie wiem czy pisałam, że 9 listopada wybieram się do ginekologa. Ciekawe czy będzie mi dane usłyszeć serduszko... Wtedy i w ogóle... Na razie mam wrażenie, że wszystko przebiega podobnie jak przy Zosi. Piersi nieco powiększone, wrażliwe, lekkie mdłości wywołane zapachami się zdarzają, niestety bóle głowy niewiadomego pochodzenia też. Cały czas walczę z przeziębieniem ciągnącym się od tygodnia. Od zrobienia testu ratuję się homeopatycznymi kroplami do nosa (no dobra, wiem, że zbliżony skutek osiągnęłabym wstrzykując sobie wodę z kranu w nozdrza) i cukierkami z szałwią. Ze dwa razy wzięłam tabletkę na gardło gdy bolało mnie bardzo, bo na ulotce napisano, że ciężarne mogą brać na zlecenie lekarza. Zakładam więc, że skoro na zlecenie lekarza można je brać w ciąży, to bez zlecenia też można, zwłaszcza zupełnie sporadycznie.Kilka razy użyłam otrivinu dla dzieci, gdy oddychanie przez nos okazało się całkowicie niemożliwe. Jednak mam wrażenie, że robi się lepiej dlatego leki odstawiłam zupełnie.

Oprócz mojej Mamy i pary znajomych, którzy sami się domyślili gdy podczas wizyty u nas skonstatowali, że zamiast piwa sączę sok przez cały wieczór, nikomu więcej na razie nie mówiliśmy. Planuję wreszcie tę moją wyczekaną parapetówkę i pewnie wtedy szersze grono ludzi się zorientuje, że coś jest na rzeczy.

3 komentarze:

  1. Och jak mnie rozwalają teksty typu "moje dzieci tak się nie zachowują/zachowywały".
    Ja zazwyczaj odpowiadam " Zachowują/zachowywały tylko sklerozę masz i nie pamiętasz".
    Mój syn też czasami zachowuje się jak diabeł wcielony ale tłumaczę sobie, że po prostu taki etap w jego rozwoju i trzeba sobie jakoś z tym poradzić.
    Tak więc trzymam kciuki, żeby Mysi szybko minęło.
    No i oczywiście za ciebie ciężarówko ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przecież nie będzie tak zawsze! Moja Jula też "bada teren" sprawdzając ile jej wolno. Najczęściej w takich właśnie błahych sprawach jak ubieranie, spanie bawienie się właśnie tym i niczym innym :) To taki etap, trzeba po prostu uzbroić się w mega-cierpliwość (mnie też czasem aż trzęsie) i jakoś to przeżyć. A tym co Mysia robi w przedszkolu się nie przejmuj - myślę, że Panie przedszkolanki widziały już niejedno i ryki przy ubieraniu wcale nie są czymś najgorszym. Zennnnn Śliwko :)) Kiedyś będziemy się z tego śmiać, kiedy nasze małe uparciuchy zaczną mieć doroślejsze problemy jak np pała z matmy ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Moze po prostu Mysia ma taki "glupi" etap z swoim zyciu i musi przez niego przejsc. Zycze Ci duzo cierpliowsci i spokoju, ktory przeciez jest WAM teraz bardzo wskazany. Trzymam kciuki Kochana za cala Wasza rodzinke, a zwlaszcza za Ludzika :) Nie daj sie Maleństwo!! :)

    OdpowiedzUsuń