piątek, 18 listopada 2011

Głód

Trawi mnie okropny głód. Nawet jak żołądek mam napakowany po samiutkie brzegi kubki smakowe domagają się ciągle nowych wrażeń. W pierwszej ciąży aż tak nie miałam, teraz to jakiś kompletny obłęd. Jak tak dalej pójdzie, wkrótce nie będę mieścić się w ciuchy i to bynajmniej nie z powodu ciąży. BEZ NAJMNIEJSZEJ PRZERWY myślę o jedzeniu. Moją głowę w każdej sekundzie atakują wspomnienia najróżniejszych smaków. Od wczoraj dałabym się pokroić za knedle ze śliwkami. Dzisiaj knedle konkurują z wędzoną makrelą, o której marzę od mniej więcej pół godziny tak intenstywnie, że zaraz się wścieknę. Chyba zjem gumę maomam dla oszukania języka i położę się spać by nie czuć tego cholernego, ssącego głodu.

2 komentarze:

  1. :))) a ogórki? kiszone prosto z beczki? a śledzie? Za mną też tak WSZYSTKO chodziło przez jakiś (krótki) czas. Masz bardzo ciekawego człowieczka w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja miałam zajawkę na pomidory!!! potrafiłam kg w jeden dzień zjeść ....jak teraz o tym pomyśle hehe

    OdpowiedzUsuń