piątek, 26 października 2012

Przełomy

Następnego dnia po tym jak mama wyraziła swoje zdanie na temat mojego Chłopczyka, po odebraniu Mysi z p-kola, wzięła jeszcze Chłopca na spacer. Po powrocie, nieco skruszona (tak mi się wydawało!), powiedziała, że on chyba jednak rzeczywiście ma kolki (bo to zasugerowałam poprzedniego dnia argumentując, że trudno mi uwierzyć, iż dzieciak dzień w dzień od 17 do 19 postanawia ryczeć bez powodu). Mówiła, że płakał strasznie, miał twardy brzuszek i było widać, że cierpi. "A tak na niego nagadałaś" - powiedziałam. Było widać, że mamie jest głupio.
Włączyliśmy ponownie leki antykolkowe, no i szału nie ma, ale bywają dni, że popołudnie jest nieco spokojniejsze. W środę wybieramy się ponownie do gastroenterologa; chcę omówić rozszerzanie diety by niczym Młodemu nie zaszkodzić i nie pogłębić jego dolegliwości.
A w międzyczasie nastąpiły niewielkie przełomy - po pierwsze - Chłopcu zaczął przedkładać matę edukacyjną ponad leżaczek-bujaczek. W leżaczku nie czuje się już swobodnie gdyż jest on, jak się okazało, typem ruchliwym (w sumie było to wiadomo jeszcze w ciąży ;). Na macie zaś może swobodnie fikać nóżkami, rączkami i kombinować z przewracaniem się na boki. Po drugie - przedwczoraj opanował umiejętność przewracania się z pleców na brzuch - na razie jednak tylko na łóżku - tam jest mu łatwiej, bo materac jest trochę podniesiony z uwagi na te jego ulewania więc ma nieco z górki. Teraz trzeba jeszcze bardziej uważać by nie spadł. Imperatyw ciągłego robienia kulu-lu-lu tkwi w jego głowie niestety również w nocy. Chłopcuś budzi się już z silnym pragnieniem przećwiczenia nowej umiejętności i przystępuje do realizacji planu niezwłocznie po nakarmieniu. Nie podoba mu się w ogóle, że mu nie kibicuję. Po trzecie - przestał ryczeć na spacerach!! Co prawda muszę jeszcze w trakcie ubierania zaintonować jakąś uroczą piosenkę, np. "Rudego rydza" i z pieśnią na ustach opuścić mieszkanie (jak wychodzę to oczywiście nie śpiewam pełnym głosem ;), ale jeśli to działa, to czemu nie?
No i ogólnie Chłopcuś staje się coraz bardziej uroczym bobaskiem, coraz więcej się śmieje, nawiązuje kontakt gadając po swojemu, próbuje naśladować łamańce językiem, które do niego wykonuję, interesuje się zabawkami, chwyta je, szarpie i jest coraz bardziej interaktywny i naprawdę prześmieszny. W dzień jest naprawdę złocistym Chłopczykiem, tylko te popołudnia.... gdyby cholerne dolegliwości mogły wreszcie odejść w niepamięć... Na razie jednak się na to nie zanosi. Oprócz kłopotów z kolkami nadal ulewa jak szalony. Pocieszam się jednak tym, że najdalej za kilka miesięcy się to wreszcie skończy.

3 komentarze:

  1. Wiesz wszystko zaczyna sie kazdego dnia zmieniac, mlode "dorosleje", wiecej Go interesuje, ma juz swoje upatrzone rzeczy, miejsca w domu itp. Z kazdym dniem robi sie fajniejszy az w koncu zanikna te wszystkie problemy-bo przeciez do 18-stki trwac nie beda-tfu tfu .

    U Nas jest cacy...mamy czasem 1 karmienie w ciagu nocy,w dzien mniej chce spac, wiecej zabawiac Go trzeba,ale niech sie dzieje co chce, niech nie spi po nocach oby tylko nie wyl z powodu tych kolek-bo to wykancza psychicznie.

    Trzymam za Was kciuki.
    Mi sie nie podoba bardzo to ulewanie...cos jest na rzeczy-refluks ukryty czy jak. Mam nadzieje,ze ta wizyta odpowie na kilka pytan ktore Cie mecza i pomoze maluszkowi wyzdrowiec.

    Pozdrawiam XXXX

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli optymistycznie :) Jeszcze chwila i wrzaski pójdą w zapomnienie.
    U nas też ulewanki na całego, no ale z Młodym też to przerabiałam, panikowałam, badałam - przeszło w momencie rozszerzenia diety.

    OdpowiedzUsuń
  3. jest lepiej droga Śliwko! wieje optymizmem... za chwilę przeczytasz swoje wspisy sprzed paru miesięcy i nie uwierzysz, że to Twój Chłopcu tak czadu dawał...

    OdpowiedzUsuń