poniedziałek, 1 października 2012

Trochę kultury

Byliśmy wczoraj w kinie pierwszy raz od dawien dawna. Na "Jesteś Bogiem". Świetny film, polecam bardzo. Słucha(ła)m Kalibra 44 i Paktofoniki, byłam na koncercie PFK w 2001 roku (rzecz jasna już bez Magika) i nawet zdarzyło mi się poznać osobiście Rahima i Fokusa dlatego ten film ma dla mnie wyjątkową wartość. Ale sądzę, że jest na tyle uniwersalny, że może zainteresować nie tylko fanów psychorapu i hiphopu. I chyba tak jest, bo seans, mimo że była niedziela, godzina 17.30, był niemożliwie obstawiony. Tłumy, po prostu tłumy ludzi.

W tym czasie z naszymi uroczymi dziateczkami pozostała moja mama, która co prawda spisała się na medal, gdyż o godzinie 20 dzieci wykąpane i nakarmione już spały, ale powiedziała, że nigdy więcej się nie zgodzi na taką opiekę i bardzo dziękuje za tego rodzaju atrakcje. Mówiła, iż mało brakowało, a dostałaby załamania nerwowego gdyż tym razem nie tylko Chłopcu postanowił dać jej w kość, ale również zachowanie Mysi dalekie było od ideału. Do momentu kąpieli było względnie dobrze, chociaż na spacerze Mały się darł, a Mysia niechętnie chciała wrócić do domu i też się popłakała. Jednak apogeum masakry nastąpiło w trakcie kąpieli kiedy to Chłopcu wydzierał się na przewijaku, a Mysia wyła nie wiadomo dlaczego. Dopiero po dłuższej chwili raczyła wyjaśnić babci, że chciała by na podłodze rozłożony był dywanik, na którym zawsze się rozbiera przed kąpielą (co jest nieprawdą, gdyż odkąd jest Tomek kąpiemy ich jednocześnie, a z uwagi na to, że po rozstawieniu w łazience wanienki i przewijaka nie ma tam w ogóle miejsca Mysia rozbiera się w swoim pokoju). Babcia postanowiła spełnić oczekiwanie wnusi, ale wnusia nie była zadowolona z efektów babcinych działań dywanikowych w zagraconej łazience i popadła w jeszcze czarniejszą rozpacz. Następnie Chłopcu darł się przy czytaniu Mysi książeczki, a później przy jedzeniu. Koniec końców jednak wszyscy przeżyli, a my zażyliśmy trochę kultury :)

Ale, ale, oczywiście domyślacie się, że fakt, iż wyszliśmy do kina, a po powrocie Chłopcuś spał NAKARMIONY oznacza ni mniej ni więcej tylko sukcesy w karmieniu z butelki!!! Nie obywa się bez problemów, natomiast widać światełko w tunelu. Sąsiadka pożyczyła mi takie szpitalne buteleczki jednorazówki dla wcześniaków z bardzo dużym przepływem i z tych badziewnych buteleczek Młody jakoś załapał. Co prawda ode mnie nie chce pić, ale babcie jakoś dają radę :)) Teraz jeszcze trzeba nauczyć go pić przepyszny Nutramigen i w ogóle będzie super!

5 komentarzy:

  1. dzieci są nieprzewidywalne! ileś Ty kasy wydała na różne super hiper butelki, a Chłopcu takie badziewne sobie ukochał... :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. te buteleczki i nam życie uratowaly :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Minimalista po prostu. Albo jakiś hipster czy inne licho ;)) Zaraz oczywiście kupiłam smoczki 3+ do butelek aventu i lovi, które posiadam, ale póki co bez sukcesów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Babcia się zahartuje zapomni i z wnukami jeszcze nie raz posiedzi. Fajnie, ze miałaś okazję gdzieś wyjść. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hehe i bądź tu człowieku mądry :))))))))

    OdpowiedzUsuń