poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Mysiowe zaparcia

Walczymy z nimi od kilku tygodni i zaczyna być dramatycznie. Podaję codziennie lactulosę, słodycze właściwie wyłączone, banany wyłączone, marchewki gotowane też. Sądzę, że wszystko co może zapierać ma wyłączone. Codziennie je winogrona, pije soki ze świeżych owoców i nic. Jestem na 90% pewna, że to zaparcia nawykowe, zwłaszcza, że w międzyczasie została odpieluchowana. Często jest tak, że krzyczy, że chce kupę i jak idziemy do toalety to mówi, że jednak nie chce. Zaczynam być tym przerażona, kupy nie robi po 3 dni. Ostatnio podałam jej czopek glicerynowy i strasznie wyła. Zrobiła kupę bardzo twardą, ogromną, płacząc w niebogłosy, a ja płakałam razem z nią. Ona tak strasznie cierpi, a ja nie wiem już co robić. Kupiłam jakiś czeski preparat z otrębami, zobaczymy, może to zadziała.... Dodatkowym problemem jest to, że Mała jak się uprze, że czegoś nie chce to koniec, nie zje/nie wypije i już. Oddziaływanie dietą jest więc bardzo, bardzo trudne. O ile wyeliminować pewne rzeczy z diety jest stosunkowo łatwo - wystarczy żelazna konsekwencja i odporność na płacze i domaganie się oraz po prostu nie kupowanie ciastek czy innych słodkosci - o tyle skuteczne zachęcenie, żeby chciała jeść czy pić konkretne rzeczy jest praktycznie niemożliwe.

Jeśli ktoś z Szanownych Czytelników przeżywał podobne kłopoty na swej rodzicielskiej drodze proszę o wszelkie wskazówki. Jak tak dalej pójdzie rozważam wizytę u psychologa dziecięcego (czy taka wizyta z dwuletnim dzieckiem ma w ogóle sens?).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz