piątek, 22 kwietnia 2011

Rowerek :)

Mysia wczoraj dostała rowerek biegowy. Na tzw. zająca. Rowerek jest prześliczny, drewniany, z brązowym, skórzanym siodełkiem. Mysia zachwyciła się tym, że została właścicielką tego wspaniałego pojazdu. Natomiast na razie nie przejawia wielkiej chęci do wypróbowania jego (i swoich) możliwości. Mam nadzieję, że jeszcze zapragnie poczuć wiatr we włosach pędząc na tymże rowerku :).

Z zaparciami nadal walczymy. We wtorek Mysia dwa razy zrobiła kupę NA SPACERZE W MAJTY. W tym raz płynną... Niestety obawiam się, że może jej to wejść w nawyk. W domu wstrzymuje, a na dworze, bawiąc się w piaskownicy, zapomina o wstrzymywaniu i się wypróżnia. Myślałam, że skoro 2 kupy poszły bez najmniejszego wysiłku, przegięłam z tym rozluźnianiem. Ale aktualnie mija trzeci dzień a kupki ani widu ani słychu. Boję się świąt, wszystkich tych słodkości, które Mysia na pewno będzie chciała pożerać, a których jeść absolutnie nie powinna. Już nastaiwam się psychicznie na awantury i płacze.

Niestety ostatnio moje niegdyś supergrzeczne dziecko próbuje wymuszać na nas korzystne dla siebie sytuacje nieopanowanym płaczem i wrzaskiem. Najgorzej jest na dworze kiedy świadkami jej wyrywania się, awantur i robienia tzw. "szczupaka" są przypadkowi przechodnie. Mam wrażenie, że przypatrują mi się z przyganą - co ze mnie za matka, że włąsne dziecko nie chce mnie słuchać, ucieka przede mną i drze się jak opętane. W takich sytuacjach w ciągu sekundy poziom mojego wścieku osiąga absolutne maksimum. Ostatnio, kiedy odbierałam Młodą z mini - klubu, najpierw urządziła awanturę, że nie chce iść do domu i z trudem udało mi się wciągnąć jej buty na nogi, jak tylko wreszcie wyszłyśmy z klubu Mycha postanowiła, że chce isć na spacerek i ani myślała wsiąść do samochodu. Wyrywała się, krzyczała, a ja w jednej ręce torebka i plecaczek, w drugiej efekt twórczości Mysi na zajęciach w mini-klubie w postaci stroika świątecznego, nie miałam jak się za nią zabrać. I przyznam, że w pewnym momencie ogarnęła mnie ochota by sprawić jej klapsa. Oczywiście, nie uczyniłam tego, ale zrobiło mi się przykro, że moje dziecko budzi we mnie tak niskie instynkty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz