czwartek, 28 kwietnia 2011

Pierścionek

Zapomniałam napomknąć o najważniejszym! Gdy byłam na świątecznej wizycie u Mamy poszłam skorzystać z komputera (żeby jeszcze trochę poczytać o zaparciach nawykowych u małych dzieci i wskazaniach dietetycznych). Przy komputerze znalazłam wydruk ze strony Apartu. Wydruk ze strony z pierścionkami zaręczynowymi....

Myślicie, że to oznacza, iż wkrótce dostanę od Mamy zaproszenie na jej ślub z kleszczem? Bo ja się obawiam, że niestety tak. Ich poprzedni związek zakończył się z powodu tego, że Mama nie zdecydowała się na ślub i jemu się to nie spodobało. Jak usłyszałam, że w ogóle śmiał wpaść na TAKI pomysł niemal zawału dostałam. No bo pomyślcie - po co ludziom sześćdziesięcioletnim ślub? Nikt mnie nie przekona, że z potrzeby serca, zwłaszcza, że ten pasożyt poza tym, iż w sposób zupełnie jawny pomiata moją Matką i przy każdej okazji nie szczędzi jej uszczypliwych, cierpkich uwag, nie robi całkowicie nic, siedzi cały dzień na tłustym dupsku i ogląda TV, a moja Mama zarabia na jego utrzymanie, czego on i tak nie docenia. Sądzę więc, że pomysł ze ślubem stanowił czystą kalkulację. Po pierwsze - obowiązek alimentacyjny, po drugie - wszystko czego Mama dorobi się po ślubie będzie stanowić ich wspólną własność. Po niedawnym come backu obserwuję, że moja Matka stała się wobec tego %#$%%^&(* już całkowicie bezkrytyczna ("zaprosiłam go do swojego życia", ja pierdolę...).  Myślę, że mogła zrozumieć swój "błąd" i postanowiła jednak wstąpić z nim na nową drogę życia.

KURWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Tylko nie to.... Proszę....

Rzygać mi się chce jak o tym myślę. Już sobie wyobrażam jak z lekkim, przepraszającym uśmieszkiem informuje mnie o tym wspaniałym wydarzeniu, jakby w sumie nic się nie stało. I już widzę jak ze smutkiem i cierpieniem przekonuje mnie, że nie powinnam odmawiać, że to jej dzień i dla niej powinnam się pojawić na uroczystości, bo przecież też ma prawo do szczęścia. Jak dobrze znane są mi te jej zagrywki. Mało tego! Nie zdziwię się jak wpadnie na pomysł bym została świadkiem!

Oczywiście nie będzie w całym uniwersum siły, która mogłaby mnie przekonać bym brała udział w tego rodzaju farsie. Przecież padłabym trupem na miejscu, no ludzie!

Wybaczcie wszystkie te brzydkie słowa, ale naprawdę, naprawdę nie potrafię inaczej wyrażać tego co czuję w związku z tym kutafonem i jego obecnością w naszym życiu. To jest straszne, załamuje mnie to, przeraża. Co ta moja Matka w ogóle wyprawia?! Pogięło ją do reszty, czy jak???

Co robić?

7 komentarzy:

  1. Na jej decyzję co do zamążpójścia raczej wpływu nie masz ale namów ją na spisanie intercyzy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Ona ma nadzieję, że "nie będzie się sama starzała"? Popieram wpis Magdy o intercyzie. A tak na marginesie, to APART ma fatalne wzornictwo, więc Kutafon do tego wszystkiego kompletnie nie ma gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamo Ćwirka padłam :) z Twojego komentarza, mogę się tylko pod nim podpisać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mysle, że to taka trochę asekuracja, by nie zostać samą. Przy okazji można podleczyć własną samoocenę, bo przecież ktoś mnie chciał, wow!... i to może też własnie na tym polegać..

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech, a może ja przesadzam... Może kleszcz się zmienił, może przypisuję mu niesprawiedliwie jakieś negatywne cechy... Jest na maksa wkurzający, to nie ulega wątpliwości, ale może nie jest z gruntu zły?

    OdpowiedzUsuń
  6. No, widzę że romans kwitnie. Jemu jest przy niej wygodnie, ona nie jest sama. Więc po co się mieszać skoro jej tak dobrze? Ale nie łudź się co do wielkich zmian w JEGO charakterze, mężczyźni po 20 już są niereformowalni, a kobiety niestety z wiekiem słabną... i przestaje im wiele rzeczy przeszkadzać. Ta intercyza to chyba najlepsza rzecz. Życzę morza cierpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja cały czas liczę, że być może zaślepiona niechęcią nie zauważam jego dobrych stron, które posiada? Może jestem niesprawiedliwa? Och, oby!

    OdpowiedzUsuń