poniedziałek, 23 lipca 2012

Karmić czy nie karmić?

Nazwijcie mnie wyrodną matką, ale zastanawiam się poważnie nad przerwaniem karmienia piersią. Nie daję już rady, mam dość bycia wiecznie zalana własnym mlekiem i w pogotowiu 24/7, bez możliwości oddalenia się od Chłopca na dłużej niż 1,5h. Z Mysią było jakoś łatwiej (karmiłam ją prawie 7 miesięcy), ona nie jadła aż tak często, a poza tym akceptowała butlę. Chłopcu musiałby się nauczyć jeść z butli gdybym przestała go karmić.Najgorsze jednak w obecnym karmieniu jest to, że Chłopcu przez swoje dolegliwości je nerwowo, odrywa się od piersi co chwilę, a ja właśnie jestem notorycznie zachlapana tym cholernym mlekiem, ciągle mam wilgotny stanik, nie nadążam wymieniać wkładek laktacyjnych i czuję się po prostu OBRZYDLIWIE. Mam z tego powodu olbrzymiego doła. Nie dość bowiem, że karmię 100 razy dziennie, 100 razy dziennie przebieram Chłopca z kup, nie śpię jak człowiek, bo w nocy karmię, przewijam lub próbuję opanować wrzask, to jeszcze starając się zachować profilaktykę depresji poporodowej (codzienny makijaż, fryzura i normalne ubrania, nie dres i wyciągnięty t-shirt, a nawet lakier na paznokciach!) i tak czuję się fatalnie. Jestem wykończona. Nie wiem co bym zrobiła bez Myszkina.....
Dzisiaj wrócił do pracy, a ja ryczałam gdy on wychodził z domu. Zaproponował, że weźmie jeszcze tydzień urlopu i powiedział, że martwi się o moją kondycję psychiczną (bo zaczynam się trochę rozsypywać), ale to przecież bez sensu, kiedyś i tak będę musiała zostać sama z dziećmi. Mysia w tym tygodniu chodzi na półkolonie od 9 do 13 (muszę się jakoś zorganizować żeby ją punktualnie odbierać mając Chłopca ze sobą), ale w kolejnym tygodniu będzie już w domu. Dodatkowo, żeby nie było za łatwo, Chłopcu nie jest dzieckiem, które śpi na spacerach jak zabite. Chłopcu, o ile w ogóle zaśnie, maksymalnie po godzinie się budzi, a ponadto trzeba cały czas jeździć wózkiem żeby spał chociaż tę godzinę. To wyklucza chodzenie z nim i Mysią na plac zabaw, bo jak mam ją zostawić samą na placu zabaw i jeździć wózkiem żeby Chłopcu spał? Powroty do domu na tzw. syrenie są nasza codziennością, podczas gdy z Mysią dwa razy zdarzyła się taka sytuacja.

Jedno jest pewne - gdyby Mysia była taka jak Chłopcu, to nie miałaby rodzeństwa.

3 komentarze:

  1. nie wolno porównywać dzieci. My robiliśmy ten błąd przez 3 pierwsze miesiące od urodzenia bandyty. To był najgorszy błąd jaki zrobiliśmy i to nas doprowadziło do skrajnej frustracji.bo masiusinka to było najgrzeczniejsze dziecko jakie znam, nie płakała pięknie spała ,jadła, uwielbiała się kapać i wogóle wszystko naj. a bandyta to całkowite przeciwieństwo i tak za każdym razem powtarzaliśmy - a maisusinka nigdy tak nie robiła,a ona pamiętasz tak to lubiała a to a tamto .... i powiem ci po 3m powiedziałam dość ,dość tego porównywania i sprawiania że on jest taki gorszy od niej. I powiem ci jak to ustało to wszystko zaczęło się układać jak doszło do nas że bandyta jest niepowtarzalny bo taki jest. nie śpi cały dzień to się przynajmniej patrzy na nas oczkami, smoczek odwrotnie a niech ma, nie chce w wózku siedzieć to niech siedzi w łóżeczku. pierwszy ząbek jak skończył roczek -super! życzę wam żebyście szybko doszło do tych wniosków bo każda rodzina musi sama do tego dojść.powodzenia hehe :))) ps. ufff ale się opisałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz całkowitą rację! Dziękuję za Twój komentarz.

      Usuń
  2. Mój synek zachowywał się dokładnie tak jak twoj. Wrzask, zero snu, darcie się na spacerze. Do wózka mogłam go włożyć tylko wtedy kiedy spał a jak się budził to się darł. Wisiał na piersi całymi dniami i nocami. Potem jakoś to karmienie się uregulowało do tego stopnia, że karmiłam 1,5 roku. Z powyższych powodów mój syn jest jedynakiem...:)

    OdpowiedzUsuń