poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rocznica

Dzisiaj przypada szósta rocznica naszego pierwszego pocałunku, od której liczę powstanie naszego związku. Ech, piękny był to czas... Poznaliśmy się na warsztatach fotograficznych, ja próbowałam się otrząsnąć z resztek skrajnie chorego układu z facetem, który dziwnym trafem też znalazł się na tych warsztatach skutecznie zatruwając mi życie. Mój dręczyciel miał jednak niesamowitą intuicję tudzież zmysł obserwacji, bo po pierwszym warsztatowym spotkaniu, na którym każdy miał powiedzieć coś o sobie, otrzymałam kąśliwego smsa z pytaniem czy mam już numer do leśnika (Myszkin z wykształcenia jest leśnikiem). Potem wielokrotnie drążył mi dziurę w brzuchu o Myszkina zarzucając np., że widzi jak mi się źrenice rozszerzają gdy na niego patrzę (co podobno jest oznaką pożądania ;). Jednocześnie zaprzyjaźnił się z Myszkinem prawdopodobnie licząc, że w ten sposób będzie mnie trzymać od niego z daleka. I tak sobie tkwiliśmy w przepięknym, miłosnym trójkącie. Moja relacja z Myszkinem zacieśniała się jednak, podobnie jak relacja Myszkina z dręczycielem. Myszkin zaczął uważać go za przyjaciela, a  mnie za bardzo dobra koleżankę. No i próbował być arbitrem między nami, przekonywał mnie, że nie powinnam być taka nieugięta, gdyż dręczyciel mnie szczerze kocha i on, Myszkin, bardzo by chciał, byśmy przezwyciężyli nieporozumienia, które między nami zaszły i znowu byli razem. Zainteresowała mnie taka jego postawa i zaczęłam wypytywać co wie, no i dowiedziałam się, iż dręczyciel przedstawił mu nas jako parę z trzyletnim stażem, który uległ przerwaniu z uwagi na mą niewierność. Powiedziałam Myszkinowi, że jego "przyjaciel" ma żonę, a prawdę mówi tylko jak się pomyli, dlatego Myszkin może sobie darować wysiłki dyplomatyczne i lepiej niech uważa na swego kumpla. Myszkin jednak nadal upatrywał w nim wyłącznie dobrych cech. Wielokrotnie spotykaliśmy się we trójkę celem robienia zdjęć na warsztaty, były to w sumie fajne spotkania, naprawdę wyjątkowy czas w moim życiu, czułam zbliżający się przełom, byłam zakochana w Myszkinie i pełna różnorodnych niepokojów. Dręczyciel uprawiał wobec nas liczne działania dywersyjne, ale mimo to w końcu Myszkin zaczął traktować mnie jak kobietę, a nie jak koleżankę z warsztatów, mnie zaś nie zniechęcały niestworzone historie, które dręczyciel z lubością opowiadał mi o Myszkinie. Po kilku spotkaniach ze mną sam na sam, które jednakowoż nie miały charakteru randek, Myszkin powiedział memu dręczycielowi, a swemu domniemanemu przyjacielowi, że czuje, iż chyba zaczyna się we mnie zakochiwać. Odbyła się między nimi poważna rozmowa, która niestety nie wiem jaki miała przebieg, gdyż bezpośrednio po niej Myszkin nie chciał mi go zrelacjonować, a później zapomniał ;)) Koniec końców, pewnego dnia umówiliśmy się na spotkanie i było już wiadomo w jakim kierunku się ono potoczy. No i tak to wszystko się zaczęło :) Do końca naszych warsztatów ukrywaliśmy nasz związek by nie drażnić dręczyciela. Ukradkiem, w ciemni, całowaliśmy się namiętnie, wobec innych udając, że nic się nie zmieniło. Ależ to było ekscytujące!!! A na koniec, na wernisażu naszej wystawy wszystko stało się jasne, gdy dręczyciel zauważył jak Myszkin przedstawia mnie swojej mamie i siostrom. Natychmiast dostałam miliard smsów pełnych wyzwisk. Pierwszy z nich brzmiał: "Dziwka, dziwka, dziwka!!!"A później jeszcze, że jestem głupią dupą itp. Pierwszy raz ktoś śmiał tak się do mnie odnosić. Było to niesłychanie przykre.

Ech... wydaje się jakby to było wczoraj, a tu za chwilę nasze drugie dziecko przyjdzie na świat. Lubię przypominać sobie te nasze początki. Jestem wdzięczna Myszkinowi za to, że się pojawił, bo chyba marny byłby mój los, gdyby nie on...

3 komentarze:

  1. Bardzo romantyczna historia :) potwierdzająca chyba to, że co komu pisane to i będzie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. nic nie dzieje się bez przyczyny,w życiu wszystko ma swój cel wiem coś o tym i z twojej historii wynika dokładnie to samo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Wielokrotnie spotykaliśmy się we trójkę celem robienia zdjęć na warsztaty, były to w sumie fajne spotkania, naprawdę wyjątkowy czas w moim życiu, czułam zbliżający się przełom, byłam zakochana w Myszkinie i pełna różnorodnych niepokojów" zupełnie jak z Żeromskiego, brawo!!! :)

    OdpowiedzUsuń