poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Dzień wczorajszy należy zaliczyć do udanych. Chłopcu był spokojny, ładnie jadł, trochę na spacerze dawał czadu, ale nie przesadnie. Wydaje mi się, że chyba rzeczywiście spożywany przeze mnie nabiał pogłębiał chłopcowe dolegliwości i rezygnacja z niego była zasadna. Trochę lepiej idzie nam też z Nutritonem. Podaję go strzykawką do buzi 3 razy dziennie po 10 do 15 ml w postaci papki. Ulewania są mniejsze, ale to jednak chyba głównie zasługa odstawienia mleka, bo wcześniej, nawet po podaniu Nutritonu, potrafił ulać takim gęstym glutem. Czyli dni trochę bardziej optymistyczne. Oprócz tego staram się wprowadzać rutynę - mniej więcej podobne godziny spacerów i drzemek w chuście.
Natomiast noc masakryczna i to nawet nie z uwagi na płacze (płakał raz), tylko dlatego, że budził się co godzinę - półtorej!!! Dostawał pierś, trochę pojadł, powyginał się, poprutał, postękał i szedł dalej spać. Coraz gorzej się dzieje z tym nocnym spaniem. Na początku potrafił przespać nawet 3,5 godziny, a teraz?! Przecież ja się wykończę jak tak dalej pójdzie.
W związku z pogarszającymi się nocami zdecydowaliśmy się spróbować z mlekiem modyfikowanym. Najpierw (przedwczoraj) postanowiliśmy sprawdzić czy przez sen załapie butelkę i udało się, zaczął pić (z Nuka, jeśli kogoś to interesuje :)! Co prawda wypił tylko około 30 ml, ale zawsze coś. Zachęceni tym sukcesem kupiliśmy za prawie 40 złotych puszkę Nutramigenu i wczoraj próbowałam podać mu również przez sen. Operacja ta zakończyła się całkowitą porażką, Mały nie wypił ani łyczka, za to wybudził się kompletnie i płakał jakby właśnie odkrył, że rodzona matka próbowała go otruć. Nie wiem czy chodziło o Nutramigen (który wszak śmierdzi okrutnie) czy może o smoczek (był inny niż dzień wcześniej), w każdym razie odmowa współpracy była nader stanowcza. Fuck!!
A moja mama wydzwania i smęci mi, że Młody powinien spać we własnym łóżeczku. Dwa dni temu okropnie pokłóciłam się z nią przez telefon, bo zaczęła mi opowiadać jakieś cholerne farmazony o naukowcach, którzy twierdzą, że spanie z dzieckiem jest niebezpieczne. Wiem, wiem, zagrożenie przyduszenia itd. Tyle, że ja naprawdę śpię jak królik pod miedzą i wybudza mnie najlżejszy dźwięk. Alko nie piję, papierosów nie palę, prochów żadnych nie biorę. No i przy Małym zastygam w bezruchu. To chyba działa jakaś podświadomość, że mimo snu wiem, że on tam jest i muszę cały czas uważać. A gdybym postanowiła nauczyć go spać w łóżeczku, nie dosyć, że naraziłabym nieszczęśnika na olbrzymi stres (z jakichś przecież powodów kategorycznie odmawia spania samemu w łóżeczku), to jeszcze o spaniu mogłabym całkowicie zapomnieć. Tłumaczę to matce jak krowie na rowie, ale ona nie załapuje i cały czas, z uporem maniaka, nawija mi o tych naukowcach i o tym jak źle postępuję "pozwalając" spać Młodemu razem ze mną. Najbardziej rozwaliła mnie jej porażająca swoją logiką konstatacja, że skoro i tak prawie nie śpię to co to za różnica i przecież mogę ten czas poświęcić na naukę spania w łóżeczku (czyli, inaczej mówiąc, na ostrą walkę z Chłopcem potrzebującym mojej bliskości i bardzo lękającym się pozostania samemu). Normalnie ręce i cycki opadają... Słowo Wam daję - byłabym przeszczęśliwa, gdyby mój Chłopcu spał sam w łóżeczku, jak pragnę zdrowia. Ale on ma niespełna 8 tygodni i najwyraźniej jeszcze nie dojrzał do tego by zostawać sam na dłuższą chwilę, nie mówiąc już o nocy. On nawet w dzień nie chce sam spać, dlatego drzemki organizujemy sobie w chuście. Czyż to nie jest dowód na to, że dla spokojnego snu jestem mu jeszcze niezbędna? Na pewno w końcu dorośnie do tego by spać sam, z Mysią było tak samo. Już takie mam te dzieci, że jak są malutkie to boją się samotności i najchętniej urzędowałyby cały czas na swej mamie. A ich babcia niestety tego nie rozumie i sadzi mi teksty, że go rozpuściłam. Trzęsie mnie jak słyszę takie mądrości. Rozpuściłam dziecko, bo nie chcę żeby płakało, bało się, czuło nieszczęśliwe i opuszczone. Za każdym razem gdy mama zaczyna te swoje morały mam ochotę odparować, że może dzięki mojemu sposobowi wychowywania, uwzględniającemu fundamentalne potrzeby moich dzieci, wyrosną one na radosne, ufne i pewne siebie (w pozytywnym znaczeniu) osoby, a nie na takich smutnych frustratów jak ja i moi bracia.

6 komentarzy:

  1. Kurcze, faktycznie te nocki nieciekawe macie. Nie chcę być złym prorokiem, ale ja ze Starszakiem takie nocne maratony przy piersi miałam prawie rok. Oby u Was było inaczej.
    Co do spania z dzieckiem - ja akurat nie jestem przeciwniczką, jeśli dziecko tego potrzebuje. Myślę, że u takiego maleństwa to bardziej instynkty wchodzą w grę a tego nie da się oduczyć. Ja Maleńką też czasem biorę do siebie i nawet mi to sprawia przyjemność. Zresztą lepiej trochę się zrelaksować z dzieckiem w łóżku niż słuchać jego płaczu przez pół nocy. A zdania naukowców w tej kwestii są podzielone.
    Co do dobrych rad - trzeba chyba się uodpornić i kierować własnym rozumem. Ja z kolei non stop muszę tłumaczyć się ze swojej diety - jakby to była dla mnie radocha. Bo przecież "w tym cieście jest tylko jedna szklanka mleka na całą blachę, to tyle, co nic". Nie wspominając już o czytaniu etykiet na produktach...
    Spokojnego wieczoru. I nocy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przykro mi z powodu mamy,ze Cie jeszcze doluje . Dziwie sie,ze takie podejscie maja inne kobiety-matki , niemowle to nie pies ktorego trzeba od razu nauczyc chodzic na smyczy, wytresowac.

    Przez 9 miesiecy byliscie jednym cialem, maly mial Ciebie 24godz na dobe, ciagly dostep do jedzenia, stala temperature i zero bolu..w pewnym momencie ktos Go wyciagnal z tego bezpiecznego miesjca i zabral od mamy.

    Teraz musi domagac sie jedzenia gdy poczuje glod- nigdy tego nie doswiadczyl, czuje zimno i goraco, oddalasz sie wpada w panike - nie tylko My , matki musimy nauczyc sie zyc z takim mini czlowieczkiem, ale tez ten szkrabik musi przystosowac sie w najmniej stresujacy sposob do zycia po tej stronie teczy.

    I to My uczymy sie Naszych dzieci-nie odwrotnie.

    Dobiajaja mnie stwierdzenia mojej tesciowej ,zebym nie lulala i nie kolysala na rekach synka ( w chwili ataku kolki) bo sie przyzwyczai.
    A Ja sie pytam jak ma sie dziecko przyzwyczaic do czego co mialo przez tyle miesiecy w moim brzuchu. Chodzac kolysalysmy brzuszkami , dzidzia w ciagu dnia spala bo Jej przyjemnie bylo , w nocy kladac sie spac syenk sie budzil i kopal w wielki brzuszek- bo kolysanie sie skonczylo- zwyczajnie w swiecie sie wybudzal.
    Dlatego to takie wazne- brac na rece i delikatnie bujac, kolysac...dziecie wtedy przypomina sobie cudowne chwile u mamy w brzuszku.

    I spac...koniecznie spac z dzieckiem jezeli mlode tego potrzebuje , nie ma dla Niego nic piekniejszego niz zapach i bliskoc swojej mamy.


    W ciagu dnia My probujemy trik z odkurzaczem i powiem szczerze dziala, choc nie an dlugo. Wystarczy pojsc do kibelka;cos zjesc, wykapac sie...a to juz duzo.

    Probowalas klasc malego do wozka dobrze opatulic by mialo ciasno i cieplo? Wylozyc w nim swoja przepocona koszulke i moze wtedy podziala?
    Maluchy na poczatku nie lubia duzych i zimnych lozeczek, czuje sie w nich niespokojnie.
    Dobrze jest przed polozeniem malucha do takiego wozka nagrzac pod kolderka- goraca woda w butelce swietnie sie sprawdza. Pozniej zabrac buteleczke i wlozyc maluszka.
    Moj ma 5 tyg i na poczatku przez 4 tyg spal w wozeczku a teraz w mini kolysce- zawsze jak kalde do lozeczka to jest krzyk.


    A co do mleczka z butelki to problem mysle ,ze chyba lezal w tym smoczku, nie podszedl Mu , sprobowaliscie z tym pierwszym?

    Powodzenia i prosze Cie nie sluchaj z takim przejeciem matki, nie pozwol by wywolala w Tobie jakies glupie poczucie winy...jestes super mama, dajesz z siebie wszystko i to sie liczy!

    Ps. acha i jeszcze jeden trik...pod poduszeczke wloz malemu maly zegarek, tak by lezac slyszal tit tak tik tak ...wtedy pomysli,ze to Twoje serduszko...dziala prawie zawsze takie oszustwo-warto wyprobowac !

    Pozdr Lisa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patent z zegarkiem jest genialny w swojej prostocie. Właśnie wypróbowałam. Dlaczego nigdy na to nie wpadłam :)

      Usuń
  3. Tym gadaniem mamy się nie przejmuj. To Ty jesteś Mamą i to TY decydujesz gdzie będzie spało maleństwo. Denerwuje mnie podejście matek i teściowych, które czasem zachowują się tak jakby wszystkie rozumy zjadły. Ehh://

    OdpowiedzUsuń
  4. ja też otulałam kurduple w łóżeczku i dodatkowo po bokach układałam takie kocyki zwinięte w wałek i spały same puki się same nie zaczęły przekręcać... zresztą każde dziecko jest inne i czegoś innego potrzebuje. Niestety tylko metodą prób i błędów możemy to tylko zrozumieć bo nam nie powiedzą nic tylko płaczą bidulki :(

    OdpowiedzUsuń
  5. wiesz co jak czytam o Twojej matce i jak sobie przypominam co robiła i mówiła moja jak się Zu urodziła to nie wierzę, że one też kiedyś były młodymi matkami... jak tak można?! wiem, że trudno olewać to co mówi bliska (poniekąd) osoba, ale pamiętaj, że to TY wiesz lepiej czego Twoje dziekco potrzebuje

    OdpowiedzUsuń