piątek, 10 sierpnia 2012

Regres i nowa,łatwa terapia

Od wtorku nastąpił olbrzymi regres w naszych zmaganiach z chłopcowymi dolegliwościami. W niedzielę było już tak dobrze, że byliśmy z Chłopcem w restauracji na obiedzie i pisałam smsa do pediatry, że jest poprawa. Było to w trakcie upałów kiedy często przystawiałam Małego. We wtorek zaczęła się masakra. Nijak nie mogłam nakarmić Chłopca, tak strasznie płakał, prężył się i zwijał. Byłam bliska załamania, ryczałam z nim razem, kompletnie bezsilna... Aż wczoraj, na forum Karmienie piersią trafiłam na posta z linkiem do artykułu: http://www.normalfed.com/Continuing/gulping.html.
W skrócie chodzi o to, że w sytuacji nadprodukcji mleka (a mi właśnie taka sytuacja najwyraźniej się trafiła), dziecko może ciągle spożywać wodniste mleko pierwszej fazy nigdy nie docierając do bardziej tłustego mleka, którym powinno się najadać i które stabilizuje układ pokarmowy. Skutkiem są wieczne wzdęcia, uczucie dyskomfortu w jelitach, bulgotanie, krztuszenie, zielone lub pieniste kupy, kolki itd., a także niespokojne jedzenie, które przypomina walkę oraz płacz przy piersi, przy jednoczesnych dobrych przyrostach wagi. U matki zaś tryskające lub kapiące z piersi mleko. Czyli wypisz wymaluj to co dzieje się u nas. Recepta na wyjście z tych kłopotów jest nad wyraz prosta:

1. karmić częściej (nie rzadziej niż co 2 godziny),
2. jeśli podaż mleka jest naprawdę spora karmić po kilka razy pod rząd z tej samej piersi - wówczas dziecko ma szansę skosztować mleka o większej zawartości tłuszczu,
3. nie zmieniać piersi w trakcie jednego karmienia (chyba, że dziecko się tego domaga).

Wg autorki artykułu w ciągu kilku dni powinna nastąpić poprawa, tzn. laktacja powinna dostosować się do faktycznych potrzeb dziecka, a ono samo ma szansę na większy spokój i złagodzenie dolegliwości brzuszkowych. Oczywiście niezwłocznie przystąpiłam do realizacji tych prostych zasad. Nie wiem czy to już efekty ich stosowania, ale dzisiaj karmienie jest normalniejsze, Chłopcu bardziej zrelaksowany i nawet przysypia przy piersi. Nawet jeśli kłopoty z brzuszkiem nie miną całkowicie, to mam nadzieję, że zostaną złagodzone, a wyeliminowanie problemu piersi sikających mlekiem jak oszalałe również byłoby olbrzymią korzyścią. Jeśli nam się to uda, będę najszczęśliwszą osobą na Ziemi! I pomyśleć, że nikt o tych prostych radach nie mówi, przeciwnie - ciągle słyszy się żeby zmieniać piersi w trakcie jednego karmienia (ja tak nie robiłam), pediatrzy każą wydłużać przerwy między posiłkami żeby mleko mogło się strawić (a toć prawie sama woda to mleko pierwszej fazy, to co się ma tam trawić?), a na pytanie jak poradzić sobie z szaleńczym wypływem mleka, które doprowadza do szału matkę i dziecko wiecznie nim zalane i dławiące się, jest jedna odpowiedź: karmienie w pozycji "pod górkę", która niestety przez żadne z moich dzieci nie została zaakceptowana.

Trzymajcie zatem kciuki za powodzenie naszej terapii :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz