czwartek, 23 sierpnia 2012

Dziewczyny, nie umówiłam się z doradczynią, ponieważ od wczoraj nastąpiła znacząca poprawa w naszych zmaganiach z sikającym cyckiem. Nie wiem jak to się stało, bo wszak jeszcze we wtorek rano było tragicznie, ale jakimś cudem, ni stąd ni zowąd (nie jestem pewna czy tak to się pisze...) laktacja jakby się unormowała, dotyczy to również lewej piersi. Widzę to także po wkładkach laktacyjnych - są prawie zupełnie suche, a nie tak jak wcześniej ciężkie i przeciekające niekiedy już po dwóch godzinach od założenia. Z tym sikającym oczywiście nie jest jeszcze całkiem idealnie, nadal zdarza się, że tryska, ale już znacznie rzadziej i krócej, więc Chłopcu radzi sobie całkiem dobrze. W każdym razie może spokojnie zjeść również z prawej piersi. Normalnie cuda, czy co? Dla pewności nadal zachowuję schemat 2 karmienia z lewej i jedno z prawej, a dodatkowo jeszcze z prawej odciągam mleko pierwszej fazy.
Martwi mnie natomiast co innego - a mianowicie to, że w ciągu dnia jak Chłopcu nie jest w chuście, na leżaczku lub na spacerze, jest bardzo marudny. Wiem, że to przez te cholerne dolegliwości. Noce też mnie niepokoją, bo wcześniej zdarzało się, że spał nawet 3,5 godziny z rzędu, a teraz budzi się punktualnie co dwie godziny, jak z zegarkiem w ręku, a od 4 co godzinę. Płacze, wygina się i pręży, a dzisiejszej nocy dwa razy zakrztusił się ulewką, co przeraziło mnie nie na żarty. Zastanawiam się czy to jednak nie wina nabiału... Skórkę ma bez zarzutu, żadnych objawów alergii, ale może to taka cholera, która daje wyłącznie reakcję ze strony przewodu pokarmowego? Może ten pieprzony nabiał pogarsza chłopcowe dolegliwości? Byłam na diecie bezmlecznej przez ok. miesiąc, ale może zbyt krótko i może nie była wystarczająco restrykcyjna (kilka razy zdarzyło się, że zjadłam ciastka, w których składzie, jak się okazało, była serwatka w proszku)? Chyba zrezygnuję z nabiału całkowicie i uważnie będę śledzić etykiety produktów, może to spowoduje, że wreszcie wyjdziemy na prostą....

3 komentarze:

  1. Kurcze, mogłabym w większości kopiować Twoje posty i wklejać u siebie...

    OdpowiedzUsuń
  2. ja pamiętam jak masiusinka była uczulona na nabiał, karmiłam ją do 6m. i jadłam tylko : gotowana marchewka ,gotowany filet z kurczaka ,czasem ziemniaki i chleb z margaryną i szynką .nic więcej żadnych słodyczy, żadnych owoców (oprócz jabłek) nic smażonego!! to była masakra a potem to już historia udręki z walką o to by teraz wszystko jadła .... i pamiętam jak na samym początku zjadłam kiełbasę i potem mała po karmieniu zwymiotował i normalnie czuć było od niej kiełbasę. Wtedy sobie uświadomiłam że to co ja jem to się na niej odbija.

    OdpowiedzUsuń
  3. I wiecie co, nie wszystkie dzieci tak maja.
    Tzn. ja mam dwojke. Przy pierwszym synu wystarczylo,ze dolalam lyczek mleka do herbaty.Tyci,tyci, od razu marudny, bole brzucha i to ciagle ulewanie.Masakra, zmienialam bluzki pare razy dziennie.
    Wyeliminowalam nabial, jadlam jogurty sojowe (jak sa smokowe to nawet dobre),warzywa gotowane na parze,indyka.
    O dziwo, pomagalo.
    teraz mam prawie 7-mio miesieczna dziewczynke.Pomna wczesniejszych problemow,od razu przestrzegalam diety.Ale jak zgrzeszylam pare razy i okazalo sie,zeMala i tak tego nie odczuwala.Zaniechalam wiekszych unikow w zywieniu. Mala rosnie, je spi-nie chce zapeszac, ale ina historia niz z bratem ;)
    Moze to juz koniec Waszych problemow, Maly sie juz ustatkuje i bedzie tylko fajnie.Czego serdecznie zycze;)
    ps
    a probowalas lekkim strumieniem ciepla z suszarki nagrzewac mu brzuszek? Moj to uwielbial;)

    OdpowiedzUsuń